projekt CYDR

Pełna wersja: Czas (siarkowanie - zadanie drożdży)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Według mnie wszystko robisz dobrze i nic bym nie zmieniał. Na pewno nie zwiększałbym ilości drożdży - ja dodaję nawet mniej.
Fermentacja idzie, a to jaki aromat mają na tym etapie wyziewy z rurki nie ma żadnego przełożenia na to jaki będzie docelowy cydr.
U mnie też tak się zdarza i cydr potem jest OK. Najlepiej zapomnij o tym nastawie na miesiąc... Wiem, nie da się Wink
Oczywiście, znam zasadę, że nie wącha się rurki w trakcie fermentacji. I co z tego, że znam. Smile Myślę, że spokojnie odczekam dwa tygodnie teraz, po dwóch tygodniach pomierzę BLG i pewnie wtedy dokonam jakiegoś mini-testu organoleptycznego. Na pewno, dam tutaj znać jak się sprawy mają.

W międzyczasie "poprojektuję" sobie następną nastawę, tym bardziej, że chyba znalazłem dobre miejsce w sąsiednim mieście, w którym mogę zlecić przetłoczenie na prasie dostarczonych i - co najważniejsze - wybranych przeze mnie jabłek, więc otwierają się nowe możliwości.

Pytanie przy okazji: Jak przechowujesz drożdże? Lodówka czy temp. pokojowa?

Pzdr.
Paweł
Drożdże trzymam w lodówce.
Szczerze mówiąc, jak teraz zapytałeś to w sumie nie wiem czy to jest konieczne, ale na pewno nie zaszkodzi.
Doczytałem, w sumie stoi jak byk napisane w karcie katalogowej Smile - drożdże trzeba przechowywać w lodówce. W temperaturze 4-10C wytrzymają kilka lat.
Ale jest również napisane, że na krótki czas 20C jest również OK.
Dzień dobry,

Nastaw, który był przedmiotem tutaj wyrażonych obaw ma się chyba całkiem dobrze. Po dwóch tygodniach, niespecjalnie czuć jakiekolwiek nuty siarkowodorowe, a na dodatek jeszcze od czasu do czasu sobie bulgocze, co oznacza, że fermentacja się w sposób pożądany przeciągnęła. Ciekawa sprawa: jest sporo osadu na dnie, więcej niż kiedykolwiek zaobserwowałem, a nastaw zaczyna się właściwie całkiem nieźle klarować.

Pozdrawiam
Paweł

[attachment=59]
Chciałbym trochę zreanimować ten wątek, bo wydaje mi się, że warto podzielić się pewnymi obserwacjami i wątpliwościami.

Dzisiaj zlewałem ten cydr do dam [tak, przeszedłem na damy w drugim etapie. Smile] i nuta siarkowodorowa jednak okazał się dosyć intensywna w zapachu, być może też w smaku. Ponieważ uznałem, że nie mam nic do stracenia, to zrobiłem wszystko, co bym i tak zrobił - zlałem, zadałem 30 ppm pirosiarczynu, zakorkowałem i odstawiam. Interesują mnie jednak Państwa przemyślenia skąd ten nieszczęsny siarkowodór się wziął i co dalej, ponieważ za chwilę następna nastawa i nie chciałbym już mieć takich niespodzianek. Mam cztery podejrzenia:
1. za krótki czas między siarkowaniem soku a zadaniem drożdży (5 godzin)
2. nastawa startowała w ok. 18-19 stopniach i startowała dość długo - "zestresowane" drożdże (?)
3. specyfika odmiany Gozdawa FC G1 w zetknięciu z siarkowanym sokiem (?)
4. coś innego

Jakie jest Państwa zdanie? Co mogło być przyczyną i czy warto wyczekać ten cydr licząc, że siarkowodór "odparuje"?

Pozdrawiam z mglistego Pomorza.

PS. Spotkałem się z winiarską teorią, że pirosiarczyn jakoś wiąże siarkowodór, ale to wymaga wietrzenia i zlewania znad osadu.
Nie potrafię pomóc w temacie co konkretnie jest powodem, i czy powtórzy się następnym razem.
Ja miewałem podobne doświadczenia w przeszłości, ale we wszystkich przypadkach te zapachy ulatniały się z czasem - po 2-3 miesiącach leżakowania. Bądź dobrej myśli i daj znać.
IMHO za mało azotu w jabłkach miałeś. Moje ulubione drożdże do cydrów mają duże wymagania azotowe i jakbym nie kombinował, bez pożywki zawsze wychodzi siarkowodór.
Można się go pozbyć na dwa sposoby zasadniczo:
1. Merdać osadem, przenieść w cieplejsze miejsce - słowem zachęcić drożdże do dalszej pracy, żeby po sobie posprzątały
2. Wrzucić kawałek miedzi na dzień lub dwa (niezdrowe)
Ale z drugiej strony, dodanie na początku zbyt dużo pożywki, może też nie być dobrym rozwiązaniem, bo drożdże będą się mnożyć ponad stan, po czym skończy się N i problem wróci. Są specjalnie pożywki, które uwalniają się po trochu (np. Fermaid O) - nie wiem czy są u nas dostępne. Można też dodawać mniejsze ilości, ale kilka razy.
W przypadku tych moich drożdży (UCLM S325) zalecane są dwie dawki, mniej więcej 2/3 w dobę po drożdżach i druga dawka w połowie fermentacji.
Przy miodach pitnych schemat pożywkowania, którego używam zakłada 4 dawki pożywki - po 1, 2 i 3 dobach oraz po odfermentowaniu 1/3 cukrów lecz nie później niż po 7 dobach. Dwie pierwsze dawki to Fermaid O, pozostałe to mieszanki Fermaid K i DAP.
Fermaid O nie uwalnia się dłużej, ale to jest 'organic' nitrogen i jest go dość mały procent. Teoretycznie przez to, że jest pochodzenia organicznego przyswaja się gorzej (wolniej) niż ten z DAP, chociaż zalecane dodawanie pożywki co 24h pokazuje, że nie jest to bardzo małe tempo.
Swoją drogą jak czytam, że wolniejsza fermentacja wskutek braku substancji odżywczych jest korzystna dla bukietu, a z drugiej teoretycznie i potwierdza mi się to w praktyce, że brak składników jest stresorem dla drożdży, które zamiast pierdzieć czysto CO2 wydalają z siebie siarkowodór, to mam niezły mindfuck. Chyba, że cydr ze względu na lekkość jest na tyle specyficzny, że trochę inne reguły tu obowiązują.
Stron: 1 2 3