Gazunek w butelce ;)
#1
Witajcie,

Jestem w trakcie oczekiwania na swój pierwszy Cydr. 

Wszystkie etapy przebiegały w sposób książkowy, aż do butelkowania.
Zabutelkowalem cydr z dodatkiem 3,3G cukru i 5g ksylitolu.

Jedna butelka próbna została zabutelkowana tuż po fermentacji burzliwej, podczas zlewania do damy na Cichą. W butelce widoczna była praca drożdży, po kilku dniachc dla testu otworzyłem butelkę. Nawet po mocnym schlodzeniu była fontanna. Ale nie w tym rzecz. Po zabutelkowaniu całosci nie widze pracy drożdży. 

I tu moje pytanie. Czy tak powinno być ?
Odpowiedz
#2
Normalnie, jak butelkuję cydr który już trochę postał w damie, to refermentacji nie widać gołym okiem - w sensie nie ma żadnych bąbelków, ani nie mętnieje ponownie.
Zwykle trwa to 2-3 tygodnie, góra 6, i cydr osiąga ostateczny stopień nagazowania. Także nie przejmuj się, poczekaj, i np. za tydzień otwórz jedną butelkę - już powinno coś "psyknąć".

To że młody mętny cydr "wylatuje" z butelki, pomimo stosunkowo niewielkiego nagazowania, to nie jest coś wyjątkowego.
W takim cydrze jest pełno drobin owoców, drożdży, etc. - wszystkie takie rzeczy stanowią "centra nukleacji", czyli po polsku na każdym takim "zanieczyszczeniu" zaczyna tworzyć się bąbelek gazu. W efekcie uwalnianie CO2 jest dość gwałtowne. Im bardziej klarowny cydr, tym bąbelki ulatują z niego spokojniej.
Odpowiedz
#3
Dzięki za szybka odpowiedź.

Korzystając z wątku zapytam jeszcze o temat drożdży. Czy szczep K-V1116 z lalvin to ten sam rodzaj co testowane przez Ciebie V1116 ?
Odpowiedz
#4
Porównując karty katalogowe, wygląda na ten sam szczep, tylko inny producent.
Odpowiedz


Skocz do: