2020-11-26 07:55 AM
Możesz do tego podejść na kilka sposobów.
Możesz pójść po najmniejszej linii oporu i nic z tym osadem nie zrobić. Ja osobiście nigdy nie miałem z powodu takiego długotrwałego kontaktu z drożdżami problemów, czy to w postaci drożdżowych aromatów, czy jakichś innych wad wynikających z autolizy drożdży. Zdania oczywiście są podzielone - ja uważam że jak fermentacja przebiega bez problemów, nie ma siarkowych wyziewów lub jakieś infekcji, to kontakt z drożdżami może nawet wyjść cydrowi na dobre.
Sprawy nieco komplikuje fakt, że taki pierwszy osad, jaki powstaje podczas fermentacji, oprócz drożdży zawiera również mniej lub więcej (w zależności od soku, sposobu wyciskania etc.) drobin jabłkowych. Długotrwały kontakt z dużą ilością takiego owocowego materiału może nie wyjść cydrowi na dobre. Dlatego na przykład ja, przed rozpoczęciem fermentacji, zwykle oczyszczam sok za pomocą pektoenzymu. To znaczy po prostu dodaję pekto i zostawiam na kilka/kilkanaście godzin (w zależności od temperatury, im cieplej tym krócej), w tym czasie sok zrzuca osad, po czym zlewam do docelowego fermentowa. Tutaj na początku jest zdjęcie pokazujące jakiego efektu można się spodziewać: https://projektcydr.pl/blog/?p=3303. Dzięki temu osad, jaki tworzy się potem podczas fermentacji, składa się już przede wszystkim z drożdży. Oczyszczanie ma też inne pozytywne "skutki uboczne", więc moim zdaniem warto to zrobić.
Dodatkowo, podczas fermentacji, jak już zauważysz że na dnie powstała już wyraźna drożdżowa warstwa, możesz zlać ten cydr znad tego osadu, do nowego fermentora. Nawet takie jednorazowe zlanie potrafi mieć radykalny wpływ na tempo fermentacji i spowolnić ją nawet kilkakrotnie (chociaż to nie jest regułą). Po takim zlaniu, warto dopełnić nowe fermentory "pod korek", np. nowym sokiem. Kiedy konkretnie to zrobić, zależy od tego co chcesz osiągnąć. Jeśli celem jest spowolnienie fermentacji, to już po kilku pierwszych dniach, a jeśli chodzi po prostu o pozbycie się osadu, to jak już fermentacja wyraźnie zwolni i drożdże osiądą na dnie.
Możesz pójść po najmniejszej linii oporu i nic z tym osadem nie zrobić. Ja osobiście nigdy nie miałem z powodu takiego długotrwałego kontaktu z drożdżami problemów, czy to w postaci drożdżowych aromatów, czy jakichś innych wad wynikających z autolizy drożdży. Zdania oczywiście są podzielone - ja uważam że jak fermentacja przebiega bez problemów, nie ma siarkowych wyziewów lub jakieś infekcji, to kontakt z drożdżami może nawet wyjść cydrowi na dobre.
Sprawy nieco komplikuje fakt, że taki pierwszy osad, jaki powstaje podczas fermentacji, oprócz drożdży zawiera również mniej lub więcej (w zależności od soku, sposobu wyciskania etc.) drobin jabłkowych. Długotrwały kontakt z dużą ilością takiego owocowego materiału może nie wyjść cydrowi na dobre. Dlatego na przykład ja, przed rozpoczęciem fermentacji, zwykle oczyszczam sok za pomocą pektoenzymu. To znaczy po prostu dodaję pekto i zostawiam na kilka/kilkanaście godzin (w zależności od temperatury, im cieplej tym krócej), w tym czasie sok zrzuca osad, po czym zlewam do docelowego fermentowa. Tutaj na początku jest zdjęcie pokazujące jakiego efektu można się spodziewać: https://projektcydr.pl/blog/?p=3303. Dzięki temu osad, jaki tworzy się potem podczas fermentacji, składa się już przede wszystkim z drożdży. Oczyszczanie ma też inne pozytywne "skutki uboczne", więc moim zdaniem warto to zrobić.
Dodatkowo, podczas fermentacji, jak już zauważysz że na dnie powstała już wyraźna drożdżowa warstwa, możesz zlać ten cydr znad tego osadu, do nowego fermentora. Nawet takie jednorazowe zlanie potrafi mieć radykalny wpływ na tempo fermentacji i spowolnić ją nawet kilkakrotnie (chociaż to nie jest regułą). Po takim zlaniu, warto dopełnić nowe fermentory "pod korek", np. nowym sokiem. Kiedy konkretnie to zrobić, zależy od tego co chcesz osiągnąć. Jeśli celem jest spowolnienie fermentacji, to już po kilku pierwszych dniach, a jeśli chodzi po prostu o pozbycie się osadu, to jak już fermentacja wyraźnie zwolni i drożdże osiądą na dnie.