Oczyszczanie i pasteryzacja

Wspominałem niedawno, że robienie cydru – oprócz tego że wymaga ogromnej cierpliwości – wymaga również podejmowania, praktycznie na każdym etapie, istotnych decyzji dotyczących przebiegu procesu.

Decyzje to nie zawsze są oczywiste, a dodatkowo istnieje naturalna pokusa, żeby maksymalnie upraszczać sobie życie, a co za tym idzie pomijać pewne zabiegi – szczególnie gdy dodają nam pracy, a płynące z nich korzyści nie są oczywiste, lub wręcz są na ich temat sprzeczne opinie.

Tym razem na warsztat wziąłem dwie właśnie takie nieco czasochłonne i kontrowersyjne czynności: oczyszczanie soku przed fermentacją oraz pasteryzację. Chcę się przekonać jakich korzyści oraz potencjalnych konsekwencji można się po tych zabiegach spodziewać.

Plan eksperymentu wyglądał tak:

Jabłka zmieliłem, pozostawiłem do maceracji na 2 godziny, a następnie wycisnąłem sok i rozlałem do dwóch fermentorów, z których jeden oczyściłem pektoenzymem. Z fermentorów odebrałem po jednej próbce surowego soku, a następnie obie partie zapasteryzowałem. Z soku oczyszczonego po pasteryzacji odebrałem kolejną próbkę, a z mętnego soku jeszcze dwie – do jednej na dalszym etapie dodam (ponownie) nieco pektoenzymu.

Dzięki temu mogę teraz porównać:

  • jak oczyszczanie soku wpływa na cydr
  • jak pasteryzacja wpływa na cydr

oraz jak te procesy wzajemnie na siebie wpływają – to znaczy czy na przykład wyjdą jakieś dodatkowe różnice po zapasteryzowaniu mętnego soku, w porównaniu z klarowanym.

Oczyszczanie

Oczyszczanie polega na tym, że do świeżo wyciśniętego soku dodaje się pektoenzym (można też pektoenzym dodać wcześniej, na etapie maceracji), i następnie pozostawia się ten sok na kilkanaście godzin. Im wyższa temperatura, tym efekt jest szybszy.

Zdjęcie 1 – Przed i po oczyszczaniu

Oczyszczanie nie powoduje że sok staje się idealnie klarowny – choć w małej objętości może (np. na potrzeby dzieci) udawać „klarowany” 🙂 :

Zdjęcie 2 – Sok mętny (po lewej) oraz oczyszczony (w środku i po prawej)

Mętny sok wizualnie jest zdecydowanie ciemniejszy – to za sprawą unoszących się w nim pociemniałych w wyniku utleniania owocowych drobin. Z doświadczenia wiem, że ten efekt się nie utrzymuje, i wraz z opadnięciem tych drobin na dno cydr zdecydowanie jaśnienie. Tak też się stało w tym przypadku:

Zdjęcie 3 – Tuż po zakończeniu fermentacji (mętny po lewej)

Jak widać, oczyszczanie soku poza nieco mniejszą ilością osadu nie przełożyło się na wczesnym etapie na żadną radykalną różnicę w wyglądzie. Również z czasem oba cydry ostatecznie osiągnęły taką samą klarowność, w z grubsza takim samym czasie:

Zdjęcie 4 – Sklarowane próbki („mętny” po lewej)

Na razie można by wysnuć wniosek, że szkoda z tym oczyszczaniem zachodu… Na szczęście różnice ujawniły się podczas degustacji: cydr z mętnego soku miał w sobie pewną niewielką ale wyczuwalną goryczkę. Wiadomo gorycz też może być ciekawa, ale nie w tym przypadku – cydr z oczyszczonego soku był jej pozbawiony i był przez to wyczuwanie lepszy. Ta goryczka pojawiła się zarówno w cydrze z mętnego surowego soku, jak i pasteryzowanego – w tym drugim przypadku mam wrażenie że była nawet nieco wyraźniejsza.

Swoją drogą robiłem już kiedyś podobny eksperyment, trochę bardziej „ad hoc” i gorzej udokumentowany – co ciekawe, zakończył się dokładnie taką samą obserwacją!

Oczyszczanie soku przed fermentacją jest dla cydru korzystne!

Pasteryzacja

W surowym soku oprócz drożdży jest całe mnóstwo innych mikroorganizmów, które – mówiąc obrazowo – tylko czekają na odpowiednie warunki żeby przystąpić do walki o przejęcie kontroli nad nastawem. Stąd też fermentacja surowego soku jest obarczona pewnym ryzykiem, z czym często staramy się walczyć, np. delikatnie taki sok siarkując. Pasteryzacja, eliminując naturalnie występującą w danym soku mikroflorę, uwalnia nas od tego typu zmartwień – ale z drugiej strony podobno zmienia smak, powodując że w docelowym cydrze pojawiają się niepożądane nuty karmelowe.

Sama pasteryzacja, oprócz tego że wymaga posiadania odpowiednio dużego gara, nie jest skomplikowana – wystarczy podgrzać sok do 75C, utrzymać tę temperaturę dosłownie kilka minut, po czym zlać do fermentora i pozostawić do ostygnięcia.

Oczywiście, ponieważ pasteryzacja eliminuje wszystkie mikroorganizmy – w tym oczywiście również drożdże – po ostygnięciu trzeba dosypać takich z torebki. Tak też zrobiłem, i zarówno do surowego soku, jak i do soku pasteryzowanego, dodałem taką samą ilość (1g/10L) szlachetnych drożdży.

Warto też wiedzieć, że pasteryzacja działa nie tylko na mikroorganizmy, ale powoduje również dezaktywację enzymów, zarówno tych naturalnie obecnych w soku, jak i ewentualnie dodanego przez nas pektoenzymu. Stąd też procesy np. klarowania czy brązowienia soku nie postępują już dalej po pasteryzacji. Czytałem kiedyś wyniki badań, z których wynikało że przed pasteryzacją warto potrzymać wyciśniętych sok przez 24h, właśnie po to żeby pozwolić enzymom działać – dzięki temu po zapasteryzowaniu będzie lepszy i praktycznie nie do odróżnienia od surowego.

Z całą pewnością z tymi enzymami jest coś na rzeczy – cydry z surowego soku przeważnie klarują się bardzo szybko, podczas gdy te z pasteryzowanego soku pozostają uparcie mętne nawet przez wiele miesięcy. Nie inaczej było i w tym przypadku – po raptem dwóch tygodniach od zakończenia fermentacji sytuacja prezentowała się następująco:

Zdjęcie 5 – Cydr z soku pasteryzowanego (po lewej) i surowego

Oba cydry z surowego soku, zarówno ten oczyszczony jak i nie, sklarowały się równie szybko i ładnie. Natomiast cydry z soku pasteryzowanego pozostały uparcie mętne – i sytuacja zasadniczo nie zmieniła się przez kolejne 3 miesiące.

Po tym czasie, do jednej z próbek na bazie pasteryzowanego soku dodałem pektoenzymu. Na efekt nie trzeba było długo czekać – dwa tygodnie później zaprawiony pektoenzymem cydr się sklarował:

Zdjęcie 6 – Cydr z pasteryzowanego soku po dodaniu pektoenzymu (po lewej)

Pozostałe pasteryzowane próbki (oczyszczana i nie) walczyły długo, ale ostatecznie i one skapitulowały i całkowicie się wyklarowały – chociaż zajęło im to w sumie pół roku:

Zdjęcie 7 – Cydr z soku pasteryzowanego+pektoenzym (po lewej) oraz pasteryzowanego bez dodatku pektoenzymu
Zdjęcie 8 – Cydr z soku pasteryzowanego (po lewej) oraz surowego

Jak widać, nie ma kompletnie żadnej różnicy pomiędzy klarownością soku surowego oraz pasteryzowanego+pektoenzym, natomiast cydr z soku pasteryzowanego bez późniejszego dodatku pektoenzymu jest odrobinę mniej klarowny. Chociaż pewnie wyrównało by się to w przeciągu następnych… kilku miesięcy 🙂

Wniosek jest taki, że w celu radykalnego przyspieszenia klarowania, do pasteryzowanego soku trzeba dodać pektoenzym.

O ile wizualnie cydr z soku surowego oraz pasteryzowanego jest praktycznie nie do odróżnienia, o tyle smakowo… różnica jest niesamowicie wyraźna! I bynajmniej nie chodzi tu o wspomniane wcześniej nuty karmelowe – bo tych nie wyczułem.

Cydr z soku pasteryzowanego wyszedł przyjemny, gładki i spójny – niczym nie zaskakujący, ale ogólnie smaczny. Natomiast cydr z surowego soku… owszem smakował podobnie, to znaczy miał tę samą nutę przewodnią – natomiast stanowiła ona tylko w pewnym sensie bazę, na którą nakładały się kolejne mniej i bardziej wyraźne dodatkowe warstwy. Można śmiało powiedzieć, że cydr z surowego soku był bardziej złożony, bardziej drapieżny i pełen niuansów. To oczywiście zasługa tych wszystkich naturalnie obecnych w soku mikroorganizmów, które może nieco przytłumione przez dodane szlachetne drożdże, wciąż jednak dodały coś od siebie. Ciekawe! Zawsze myślałem, że jak już się doda drożdże z torebki, to one całkowicie przejmują pałeczkę i dominują nastaw. A tutaj kawa na ławę widać, że wcale tak nie jest – że naturalna mikroflora wciąż w pewnym stopniu dochodzi do głosu! Czy wyszło to cydrowi na dobre? Myślę, że to zależy od konkretnego przypadku oraz od tego co kto lubi – jakbym miał opisać te cydry jednym słowem, to powiedziałbym że cydr z surowego soku odebrałem jako „surowy”, „ostry” lub „bezkompromisowy” – no dobrze, to były trzy słowa, ale każde z osobna w pewnym sensie ten cydr opisuje – podczas gdy do cydru z pasteryzowanego soku najlepiej pasowałoby określenie „jednolity”. Wracałem do tych cydrów kilkakrotnie, w kilku podejściach – jeśli zaczynałem od cydru surowego, stwierdzałem że jest ciekawy i mi smakuje, ale jeśli piłem go w zestawieniu z cydrem z pasteryzowanego soku, zawsze stwierdzałem że jednak ta jednolitość i przewidywalność bardziej mi pasuje, a wielowymiarowość cydru surowego wcale nie wyszła mu na dobre!

Oczywiście, nie można generalizować na podstawie jednego eksperymentu – ale szczerze mówiąc w ogólnie nie spodziewałem się takiego wyniku! Myślałem, że różnice będą nieznaczne, ewentualnie pojawią się jakieś dodatkowe posmaki, ale takie związane z procesem pasteryzacji – ogólnie zakładałem że cydr z pasteryzowanego soku coś jednak straci w stosunku do że tak powiem „oryginału”. A tu taka niespodzianka 🙂 Dobrze wiedzieć, że pasteryzacja soku może wyjść cydrowi na dobre!

Na koniec może warto jeszcze wspomnieć w innym aspekcie – a mianowicie podatności cydru na infekcje, zarówno w trakcie samej fermentacji jak i w okresie dojrzewania. Oczywiście pasteryzacja zdecydowanie zmniejsza ryzyko wystąpienia problemów: eliminuje przecież bakterie, pleśnie, czy drożdże kożuchujące – więc prawdopodobieństwo że coś pójdzie nie tak jest niewielkie. Ale wciąż: gwarancji nie ma. Podczas tego eksperymentu infekcja przytrafiła się tylko jednej damie – akurat właśnie takiej, w której był pasteryzowany sok! Powód był prozaiczny: niewielka nieszczelność, a co za tym idzie kontakt z powietrzem – które raz że przenosi wszystkie możliwe mikroorganizmy, a dwa że dostarcza im koniecznego do rozwoju tlenu. Więc oprócz pasteryzacji, wciąż istotne jest zachowanie rozsądku w kwestii higieny, dolewanie pojemników po ustaniu burzliwej fermentacji aż pod sam korek, szczelne zamknięcie no i oczywiście nie otwieranie ich raz po raz, pod byle pretekstem! Tak wiem, na zdjęciach sam nie do końca zastosowałem się do tego dolewania pod korek – ale ten eksperyment zacząłem ponad rok temu, i to było jeszcze zanim doszedłem do wniosku, że jest to jednakowoż dość istotne – teraz już zwykłem trzymać w zapasie trochę soku „na dolewki” 🙂

11 komentarz do “Oczyszczanie i pasteryzacja

  1. Jasne, dzięki za informację, będę cierpliwa i jeszcze poczekam 😀

  2. Pektoenzym można dodać zawsze, nie ma ryzyka że wejdzie w jakąś reakcję ze środkami klarującymi. Jak dawno cydr skończył fermentację? Jeśli to jest tegoroczny, podejrzewam że mówimy najwyżej o kilku tygodniach? Zwykle po 3 miesiącach cydry klarują się same… Dodaj pekto i poczekaj – robienie cydru to sztuka czekania 🙂

  3. Hej! Super strona, wiele przydatnych informacji 🙂 Podjęłam pierwszą próbę zrobienia cydru, sok z własnych jabłek przerobiony w tłoczni, pasteryzowany. Pytanie w celu rozwiania wątpliwości – jestem na etapie pofermentacyjnym, dodałam środek klarujący z browinu, jeśli po tygodniu cydr nie będzie klarowny to czy mogę dodać jeszcze pektoenzym czy lepiej tego nie mieszać?

  4. Dzięki, sprawa się poprawiła tzn. cydr przejaśnienia, ale utworzyły się takie jakby „nitki” podejrzewam, że z pektyn. I te nitki niby opadły, ale maksymalnie do 1/3 wysokości naczynia niżej nie chcą zejść, a gdy poruszam nawet minimalnie balonem to bardzo gwałtownie wybijają się w kierunku powierzchni cydru. Moje pytanie jest takie czy mogę dodać środka do klarowania zawierającego bentonit, czy to pomoże sprowadzić te nitki na dno naczynia i utrzymać je tam do finalnego zlania z nad osadu? I czy po jego zastosowaniu cydr będzie w stanie refermentować w butelkach kiedy dodam trochę cukru?

  5. Dodanie pektoenzymu nie zaszkodzi. Dodaje się go bardzo mało, jego wpływ nie jest wyczuwalny w smaku.

  6. A jeśli cydr z surowego soku wyciskanego na wyciskarce wolnoobrotowej nie bardzo mi klaruje ( mija 4 tydzień i nadal nie jest klarowny) to czy mogę na tym etapie dodać pektoenzym? Nie zaszkodzi to cydrowi?

  7. Jak przemieszasz, ten osad z czasem ponownie siądzie na dnie. W trakcie fermentacji wzbije się ponownie, podnoszony bąbelkami gazu, ale koniec końców opadnie znowu. W tym sensie oczyszczanie nie idzie na marne. Ale zlanie znad tego osadu przed fermentacją jest istotnym elementem procesu i ma dodatkowe zalety, poza samym wspomaganiem klarowania – dlatego warto to zrobić. Jak będziesz miał więcej pytań, zapraszam na forum: projektcydr.pl/forum

  8. Czy po oczyszczeniu soku pektoenzymem przed fermentacją powinienem go zlać znad osadu i dopiero dodać drożdży czy nie ma różnicy i drożdże mogę dodać do soku z osadem na dnie? I czy jeśli to przemieszam to ten osad mi swobodnie opadnie po fermentacji czy jednak pierwotne czyszczenie idzie na marne(jeśli nie usunę osadu przed fermentacją)?

  9. Pektoenzym w żaden sposób nie przeszkadza w refermentacji – popatrz na zdjęcia, jak klarowne te cydry się zrobiły po kilku miesiącach, a wciąż szybko mi się po zabutelkowaniu nagazowały.

  10. Witam, mam takie pytanie – czy jeżeli po fermentacji burzliwej dodam pektoenzym do klarowania pasteryzowanego soku będę mógł później refermentować cydr, aby go nagazować? Czy pektoenzym jednak wpływa na drożdże i nie będzie później już co miało go nagazować?

  11. Wpis jak zawsze super. To bardzo nurtująca kwestia przy wyrobie cydru jak go oczyszczać. Ja z kolei robię tak, że surowy sok podczas klarowania enzymem jeszcze delikatnie siarkuje. Natomiast co do cydrów z soków pasteryzowanych, to uważam – wbrew obiegowej opinii – że z nich również da się zrobić świetne cydry, pod warunkiem dobrej jakości surowca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *