Fermentowanie świezo wycisnietego soku
#1
Jak się sprawy mają:

Zrobiłem dwa nastawy poniżej opiszę jak go zrobiłem, do tej pory kierowałem się doświadczeniem nabytym podczas fermentowania swojego pierwszego wina oraz dwóch nastawów cydru z sklepowego koncentratu jabłkowego ale do rzeczy:

Materiał: stara jabłoń która nigdy nie była pryskana jedyne jak była chroniona to pomalowany został pień drzewa wapnem. Nie znam odmiany botanicznej samego drzewka. Sam sok uzyskałem dzięki prostej 6l prasie do owoców, jabłka wcześniej zostały umyte w samej wodzie wstępnie rozdrobione za pomocą noża potem przy użyciu domowego blendera rozpaćkane na papkę. Nie chciałem korzytać  enzymów... Założyłem żeby zrobić go najszlachetniej jak tylko się da i wykluczyć wszelakie dodatki... Z chemii użyłem pirosiarczanu sodu do dezynfekcji pojemników (panicznie boję się zakazić nastaw jak uważam że wszystko co spożywcze powinno być traktowane w sterylnych warunkach)  i nie wiem czy to się zalicza ale pożywka no i drożdże zakupione w sklepie stacjonarnym (już wiem że to był błąd)

Miejsce przechowywania: Fermentacja odbywa się w moim mieszkaniu ciężko określić temperaturę ale będzie to około 22 stopni.

Pierwszy nastaw: 

19,5 litrów świeżo wyciśniętego soku z jabłek ale wykorzystałem spady czyli te które leżały już pod jabłonią ta część soku była zdecydowanie bardziej słodka ale i była wyczuwalna mocna kwasowość którą określam rześką. 

Całość dwa razy filtrowana najpierw przy wyciskaniu soku przy pomocy zwykłego sitka takiego jak do cukru pudru natomiast potem gdy chciałem już umieścić sok w fermentatorze zrobiłem to drugi raz przy użyciu filtra od ekspresu przelewowego ( nie papierowy a taki z mikro siateczki)

Sok w wiadrze, następnie uwodniłem 10,1 drożdży marki Bulldog Brews Medium w wodzie o temperaturze ok 60 stopni (niestety jak wagę mam dokładną tak termometr nie) 5 gramów pożywki trafiło do nastawu a 5 do samych drożdży. Dokładnie wymieszałem i zakryłem wieczkiem. Celowo nie dodałem cukru mam nadzieję że nie był to błąd.

Pokrywkę nakryłem dokładnie 28/08/2018 o godzinie 19:56. 

Spostrzeżenia: Już po kilkunastu minutach zobaczyłem że drożdże znalazły się na dnie fermentatora (dało mi to do myślenia) ale na szczęście nad ranem już miałem pierwsze ostre bulgotanie. 
Na obecną chwilę czyli 1/09/2018 15:40 fermentacja zdecydowanie wyhamowała, jak dla mnie to BARDZO rzadko zagulga i gdzie wcześniej na powierzchni widziałem pianę tak całkowicie znikła (też nie wiem czy to dobrze) powąchałem co wylatuje z rurki i póki co pachnie w moim odczuciu poprawnie. Cały nastaw jest bardzo mętny ale podczas fermentacji wyjaśniał.


Drugi nastaw:

19,5 litrów świeżo wyciśniętego soku z jabłek tym razem wykorzystałem jabłka zielone zerwane prosto z drzewa. Sam sok był zdecydowanie bardziej kwaśny od poprzedniego można powiedzieć że był aż cierpki i delikatnie słodki. Dlatego też zdecydowałem się dodać cukier... W litrze wody rozpuściłem kilogram cukru i dodałem do nastawu. 

Filtracja jak przy pierwszym nastawie
Drożdże tego samego typu i dodane w identyczny sposób. 

Pokrywkę nakryłem 28/08/2018 o godzinie 20:10.

Spostrzeżenia: O wiele bardziej agresywna fermentacja (cukier robi swoje) z tym że zauważałem coś dziwnego...  O wiele szybciej pojawiła się piana ale miała tendencje do częściowego znikania jak i pojawiania po paru chwilach z powrotem. Obecnie nie mam ani kawałeczka piany ale nadal słyszę bulgotanie. Tak jak w poprzednim nastaw mętny ale wyjaśniał.

Co Wy na to? Będzie coś z tego nastawu?
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Fermentowanie świezo wycisnietego soku - przez Mekinsky - 2018-09-01 03:05 PM

Skocz do: