Moje cydry
#11
Aktualizacja tuż po lekturze wątku o drugim wielkim teście drożdży (szacun Bartek!).

Lodowy robiłem na drożdżach Aroma Cidre ze starowaru -  po ośmiu dniach przy około 9 BLG zatrzymałem fermentację w taki sposób: pojemnik wystawiłem na mróz (1 stopień C w plusie). Gdy drożdże wyhamowały z zimna przelałem połowę do pięciolitrowej damy i siup do granka w celu amatorskiej pasteryzacji, gdy temperatura butli osiągnęła 67 stopni, potrzymałem 5 minut i wystawiłem na dwór na wychłodzenie. Ten sposób zadziałał - drożdże padły, po trzech tygodniach nastąpiła degustacja - wow, niby wytrawny, ale aromaty, słodycz, warto było.

Druga część po paru dniach chłodzenia została przelana do następnej damy - i czekałem co się stanie - już chyba następnego dnia drożdże znów zaczęły działać. Więc zapasteryzowałem inaczej - po prostu wlałem do garnka i podgrzałem do 67 stopni na odpowiedni czas, pilnując aby nie osiągnąć temperatury parowania alkoholu. Przelałem do damy i teraz sobie leżakuje - zobaczę z czasem co za soczek wyszedł :/

Co do mojego drugiego cydru opisywanego w pierwszych postach - zauważyłem, że bardzo ważną rzeczą jest dokładne umycie jabłek i wywalenie ogonków.

Cydr z pro tłoczni nie wyszedł tak jak bym chciał: porasta go taka biała warstwa, kolor ma żółto-zielonkawy, zapach nieciekawy. ALE - został użyty jako dodatek do pieczenia itp. gdzie dobrze się sprawdził. Tak dobrze, że niezależna rodzinna komisja, która dostała taką butelkę z zaznaczeniem, że to do pieczenia; spróbowała go pijąc i przyszli po więcej.

Teraz leżakuje cydr z mieszanki 15kg jonagoreta i 15 kg joniki i LV1116 (2 g) i 2 g pożywki (moszczu około 18 litrów). 14 dni trwała fermentacja w 15 stopniach C. Przy przelewaniu do balona wrażenie robił zapach - mega owocowy. Owszem potrzebuje teraz dużo czasu na klarowanie i opad osadów.
Odpowiedz
#12
Jaki miałeś problem z ogonkami, co dało ich usunięcie?
Odpowiedz
#13
Jak robię zwykły sok do picia to zauważyłem, że dają gorzki posmak. Bez nich nie ma tej goryczki. Więc przy cydrze też tak robię.
Odpowiedz
#14
tak zapytam bo nie chce po raz kolejny przezyc szoku. Czy ten cydr lubelski jest tak samo slodki jak ten normalny? pytam bo chcialbym wiedziec jak smakuje , chcialbym sobie kupic ale nie bede kupowal czegos co smakuje jak cholernie slodki soczek. Pozdrawiam
Swojskie jet lepsze.
Odpowiedz
#15
Witam po przerwie. W 2019 i 2020 cydrowo nie poszło, przez wysoką temperaturę latem 2019 roku (mimo chowania balonów z cydrem w piwnicy), mam teraz dużo octu jabłkowego - ale bardzo dobrego do gotowania.
Więc temat robienia zwykłego cydru porzuciłem.

Jednak lodowy to co innego. Efekty są warte ciężkiej pracy. Mrozy były, to opiszę Wam co i jak zrobiłem.

Pierwszy rzut to około 25 kg Jonagolda od lokalnego sadownika. Zostawiam je na 2-3 dni na dworze, żeby porządnie z(a)marzły.
Wstawiam je do domu i porządnie myję. Kroję na ćwiartki i wyrzucam ogonki. Sokowirówka. Wyszło mi około 13 litrów, dodałem 2 ml pektoenzymu i wiadro ląduje na dworze. Mróz około (-12 stopni C) był przez 2 dni i noce; wystarczająco. Rano wstawiam lodowiec do domu; odkręcam kurek i od rana do wieczora esensja skapuje do czystego wiadra fermentacyjnego.
Wyszło ~7 litrów esencji. Dodałem 1 g pożywki Nutrimix i 1 g drożdzy Lalvin 1116. Do rurki odpowietrzającej nalałem Raki (czyli bardzo mocnego i aromatycznego albańskiego alkoholu). Mój "wskaźnik do nastawu win domowych", czy tam cukromierz wskazuje tajemne jednostki; w każdym razie wartość powyżej 30 przy niskiej temperaturze, czyli bardzo dobrze.
Po dwóch tygodniach drożdże wyraźnie i słyszalnie pracowały (cukru było między 20-25), więc wystawiłem je na dwór na mróz (około 0 stopni). Drożdże dostały ciężkie warunki do życia. Po 4 dobach (ostatniej nastaw zamarzł) wracają do domu.
Tego samego dnia kupuję około 40 kg tego samego Jonagolda bo prognozują co najmniej tydzień solidnych (-12 stopni C) mrozów.

Cydr lodowy Nr 2: z 40 kg wychodzi mi 20 litrów moszczu + 2ml pektoenzymu. Idzie na dwór do cienia ( w słońcu mimo -10 stopni C potrafi się rozmrozić).

8 dni później mrozy się kończą: Cydr nr 1 zlewam znad osadu do 5 litrowej damy (do pełna) plus jedna butelka 0,5 litra. Dama z odpowietrznikiem ląduje na dworze (raczej chłodno, zimowo), butelka testowa do lodówki.

Cydr nr 2: do domu i zlewanie esencji. Co ciekawe wyszło jej niewiele więcej niż przy Nr 1. Widać dłuższe wymrażanie służy uzyskiwaniu konkretniejszej esencji. Pomiar cukromierzem lodowatego daje wynik około 30.

2 dni później cydr Nr 1 testowy w butelce delikatnie zlewam znad osadu do nowej butelki. I już na tym etapie świetnie smakuje. Jest słodki, aromatyczny i lekko "matowy".

Po tygodniu cydr testowy nr 1 z lodówki ma poziom cukru około 10. Nr 1 który jest na dworze w dzień pracuje bardzo mocno, bo w ciągu dnia jest nawet 14 stopni C (na szczęście dla cydru tylko przez 3-4 dni)

Cydr nr 2 który fermentuje w domu (około 13 stopni C) ma około 20 cukru.

Równo dwa tygodnie później cydr nr 1 zostaje zlany znad osadu do butelek i zapakowany do lodówki. I wygląd ma genialny (załącznik - butelka po lewej).
Następnego dnia przelewam cydr nr 2 do damy i 4 butelek. Jedna testowa z największą ilością osadu ląduje w lodówce i zostaje w ciągu tygodnia wypita bo smaczne wyszło.

Na dzień dzisiejszy cydr nr 1 już jest w całości zabutelkowany i klarowny.
Cydr nr 2 pracuje sobie jak jest cieplej na dworze (czyli od +5 stopnie C) od 3 tygodni. Jak zrobi się za ciepło to zleję znad osadu do butelek i wyląduje w lodówce.
Lodówka jest ustawiona na najwyższą temperaturę, żeby nie było za zimno.
Na zdjęciu butelki: lewa  - cydr nr 1; prawa - cydr nr 2, który jeszcze musi być zlany znad osadu.
Dama - cydr nr 2, składowany na dworze.

Doświadczalnie - nawet zamrożenie nie zabije drożdży; pytanie tylko jak długo będą zamrożone; u mnie była to jedna noc.
Ale w przypadku ciast drożdżowych - drożdże przetrzymywane w zamrażarce są nielewe słabsze od tych trzymanych w lodówce. Za to samo ciasto, które wyrasta w lodówce jest wygodniejsze do dalszego obrabiania i smaczniejsze.
Wniosek: drożdże dają lepsze efekty w niskich temperaturach.


Załączone pliki Miniatury
       
Odpowiedz
#16
Co do pomiarów, jeżeli masz taki najpowszechniejszy 'cukromierz' to one są skalibrowane do danej temperatury np. 20 stopni, więc jak mierzysz sok o niskiej temperaturze to wynik jest niemiarodajny bo gęstość większości cieczy zmniejsza się wraz z temperaturą. Więc, jeśli dobrze myślę to, wyniki pomiaru są zaniżone? Jeśli się mylę prosiłbym o poprawę Smile

Chyba, że da się to jakoś przeliczyć ale to chyba trzebaby było znać temperaturę w której się mierzyło.

A co do cydru to fajnie to wygląda, żałuję że nie miałem czasu na zabawę z lodowymi w tym roku Sad Ale mam nadzieję, że kolejny sezon będzie równie zimny Smile

Pozdrawiam
Odpowiedz
#17
(2021-03-21 11:19 AM)p1805 napisał(a): Co do pomiarów, jeżeli masz taki najpowszechniejszy 'cukromierz' to one są skalibrowane do danej temperatury np. 20 stopni, więc jak mierzysz sok o niskiej temperaturze to wynik jest niemiarodajny bo gęstość większości cieczy zmniejsza się wraz z temperaturą. Więc, jeśli dobrze myślę to, wyniki pomiaru są zaniżone? Jeśli się mylę prosiłbym o poprawę Smile

Zgadza się. Zazwyczaj mierzyłem w takiej samej temperaturze i brałem to bardziej nie jako pewnik a punkt odniesienia. I tak - pomiary są zaniżone, jedną próbkę w probówce przetrzymałem w temperaturze pokojowej i wraz ze wzrostem temperatury płynu pomiar był wyższy.
Odpowiedz


Skocz do: