2019-03-04 12:59 PM
Aktualizacja tuż po lekturze wątku o drugim wielkim teście drożdży (szacun Bartek!).
Lodowy robiłem na drożdżach Aroma Cidre ze starowaru - po ośmiu dniach przy około 9 BLG zatrzymałem fermentację w taki sposób: pojemnik wystawiłem na mróz (1 stopień C w plusie). Gdy drożdże wyhamowały z zimna przelałem połowę do pięciolitrowej damy i siup do granka w celu amatorskiej pasteryzacji, gdy temperatura butli osiągnęła 67 stopni, potrzymałem 5 minut i wystawiłem na dwór na wychłodzenie. Ten sposób zadziałał - drożdże padły, po trzech tygodniach nastąpiła degustacja - wow, niby wytrawny, ale aromaty, słodycz, warto było.
Druga część po paru dniach chłodzenia została przelana do następnej damy - i czekałem co się stanie - już chyba następnego dnia drożdże znów zaczęły działać. Więc zapasteryzowałem inaczej - po prostu wlałem do garnka i podgrzałem do 67 stopni na odpowiedni czas, pilnując aby nie osiągnąć temperatury parowania alkoholu. Przelałem do damy i teraz sobie leżakuje - zobaczę z czasem co za soczek wyszedł :/
Co do mojego drugiego cydru opisywanego w pierwszych postach - zauważyłem, że bardzo ważną rzeczą jest dokładne umycie jabłek i wywalenie ogonków.
Cydr z pro tłoczni nie wyszedł tak jak bym chciał: porasta go taka biała warstwa, kolor ma żółto-zielonkawy, zapach nieciekawy. ALE - został użyty jako dodatek do pieczenia itp. gdzie dobrze się sprawdził. Tak dobrze, że niezależna rodzinna komisja, która dostała taką butelkę z zaznaczeniem, że to do pieczenia; spróbowała go pijąc i przyszli po więcej.
Teraz leżakuje cydr z mieszanki 15kg jonagoreta i 15 kg joniki i LV1116 (2 g) i 2 g pożywki (moszczu około 18 litrów). 14 dni trwała fermentacja w 15 stopniach C. Przy przelewaniu do balona wrażenie robił zapach - mega owocowy. Owszem potrzebuje teraz dużo czasu na klarowanie i opad osadów.
Lodowy robiłem na drożdżach Aroma Cidre ze starowaru - po ośmiu dniach przy około 9 BLG zatrzymałem fermentację w taki sposób: pojemnik wystawiłem na mróz (1 stopień C w plusie). Gdy drożdże wyhamowały z zimna przelałem połowę do pięciolitrowej damy i siup do granka w celu amatorskiej pasteryzacji, gdy temperatura butli osiągnęła 67 stopni, potrzymałem 5 minut i wystawiłem na dwór na wychłodzenie. Ten sposób zadziałał - drożdże padły, po trzech tygodniach nastąpiła degustacja - wow, niby wytrawny, ale aromaty, słodycz, warto było.
Druga część po paru dniach chłodzenia została przelana do następnej damy - i czekałem co się stanie - już chyba następnego dnia drożdże znów zaczęły działać. Więc zapasteryzowałem inaczej - po prostu wlałem do garnka i podgrzałem do 67 stopni na odpowiedni czas, pilnując aby nie osiągnąć temperatury parowania alkoholu. Przelałem do damy i teraz sobie leżakuje - zobaczę z czasem co za soczek wyszedł :/
Co do mojego drugiego cydru opisywanego w pierwszych postach - zauważyłem, że bardzo ważną rzeczą jest dokładne umycie jabłek i wywalenie ogonków.
Cydr z pro tłoczni nie wyszedł tak jak bym chciał: porasta go taka biała warstwa, kolor ma żółto-zielonkawy, zapach nieciekawy. ALE - został użyty jako dodatek do pieczenia itp. gdzie dobrze się sprawdził. Tak dobrze, że niezależna rodzinna komisja, która dostała taką butelkę z zaznaczeniem, że to do pieczenia; spróbowała go pijąc i przyszli po więcej.
Teraz leżakuje cydr z mieszanki 15kg jonagoreta i 15 kg joniki i LV1116 (2 g) i 2 g pożywki (moszczu około 18 litrów). 14 dni trwała fermentacja w 15 stopniach C. Przy przelewaniu do balona wrażenie robił zapach - mega owocowy. Owszem potrzebuje teraz dużo czasu na klarowanie i opad osadów.