(2020-07-30 08:58 PM)newrom napisał(a): Cześć.
Od pewnego czasu dręczy mnie pytanie, czemu ludziom tak zależy na krystalicznym cydrze. Otóż bywam w Bretanii i Normandii, regionach gdzie z powodu klimatu frankofonii piją cydry (i ich destylowane pochodne). W tamtejszych sklepach i na farmach większość cydrów jest mętna. Zwłaszcza gdy napisali na nim traditionell.
Jednak te same wydawałoby się cydry, kupione w innym regionie Francji (ostatnio w Szampanii widziałem) są jak szampan z reklamy - ani mgiełki.
Pomijając dojrzewanie sur lie, jakie macie zdanie o filtrowaniu czy innych kombinacjach by pozbyć się mętności i czy Wam przeszkadza. A jeśli tak, to dlaczego
Witam wszystkich.
Sądzę, że mętność lub jej brak to sprawa wtórna w produkcji cydru. Jeśli zależy nam na cydrze "pijalnym" o pożądanym poziomie alkoholu i do produkcji zastosujemy cydrowe odmiany jabłek, dla pełnego dobrego smaku potrzebny jest cukier resztkowy, (chyba w odczuciu większości user'ów). Aby temu sprostać Francuzi stosują dobrze im znane "tradycyjne" sposoby:
1)- klarowania i oczyszczania moszczu jabłkowego (keeving) i butelkowanie przy odpowiednim poziomie odfermentownia cydru (czyli takie petillant naturel - (PETNAT)), dając cydr ze zmętnieniem drożdżowym jak i lekko opalizującym zmętnieniem innego pochodzenia (zastanawiam się właściwie co to jest. Czy nie jest to produkt uboczny przy enzymatycznej hydrolizie pektyn?);
2)- metodę szampańską z degożowaniem, dosładzaniem i siarkowaniem cydru, pozwalającą uzyskać cydr klarowny;
3)- lub połączone obie te metody razem czyli keeving plus degożowanie już raczej bez konserwacji klarownego cydru. Nowoczesne metody filtracji i nasycania CO2 gwarantują klarowny produkt.
Dojrzewanie cydru nad osadem daje efekt w postaci cydrowej szmaty, ale nie wszyscy to lubią.
Innymi słowy tak krawiec kraje jak mu staje, materiału, technologii, doświadczenia, wyrafinowania, sławy i pieniędzy.
Z dobrych kondycyjnie jabłek (cukry, kwasy, taniny, pektyny, białka... aromaty itd.) najlepszym procesem wydaje się keeving.
A dla produkcji objętościowo większej wydaje mi się, że raczej pozostałe metody są w modzie.
Z własnego mizernego doświadczenia i walki jak na razie z sokowirówką za pasem, pektopolem i małą warstwową prasą do tłoczenia wybieram keeving, bo degożowanie mi jak na razie nie idzie. Nie chodzi o brak zręczności przy tej strzelaninie z kapsli i dosładzaniu, ale nie potrafię sprowadzić upartych drożdży do parteru i ponownie po degożowaniu mam refermentację i osad w butelce (drożdze us-04, us-05, lv1116, biowin-ciderini). (Ja się pytam wszystkich: jak się to robi?)
Natomiast klarowne cydry z moich jabłek, długo odfermentowane w niskiej temp. ale do "kości", przy prawidłowym gospodarowaniu osadem drożdżowym, poziomie kw. jabłkowego 3,8 - 5,3 g/L i alkoholu 7,5 -8.4 % vol. są w moim odczuciu nie do zniesienia przez zatykającą taninowość. Dosładzania erytrolem jakoś nie lubię. Dopiero musujące i przy zawartości cukru 25 - 30 g/L są wyraziste i zadowalające.