Przegląd cydrów: Cydr Radosny
#1
Cydr Radosny to stosunkowo młode cydrowe przedsięwzięcie, prowadzone przez dwóch radosnych i pełnych entuzjazmu chłopaków. Rozwijają się prężnie, zorganizowali fajną miejscówkę, zakupili piękne stalowe zbiorniki - nic tylko robić cydr Smile Oprócz tego świetnie radzą sobie od strony medialnej: aktywnie działają na FB, są obecni na różnych cydrowych wydarzeniach, uczestniczą w cydrowych konkursach, a ich cydry od samego początku goszczą na łamach cydrowych blogów. Wszystko to wygląda bardzo zachęcająco.

Nieco mniej zachęcająca jest cena. Długo wahałem się, czy włączyć te cydry do przeglądu. Za pierwszym razem podczas mojej wizyty na Lipowej w Krakowie, kiedy przyszedłem kupić "po jednym wszystkiego co mają", za Radosne podziękowałem, bo uznałem że 70-80zł za butelkę to jednak jest nieco przesada. Jednak za którymś kolejnym razem, wraz z oswajaniem się cenami, machnąłem ręką i kupiłem. Obok Kwaśnego Jabłka są to absolutnie najdroższe cydry w tym przeglądzie.

Kamieniaki Sur Lie 2022
           
Cydr z odmiany grochówka, poddany spontanicznej fermentacji a następnie dojrzewający na drożdżach przez pół roku. Według etykiety, dzięki tym zabiegom cydr zyskał kremową strukturę oraz złożoność. Być może - trudno mi to ocenić, bo według mnie cydr jest zepsuty. Nieprzyjemny zapach, przywodzący na myśl podobne nuty kwasowości lotnej na jakie natknąłem się w przypadku Cydru Swoszowickiego. Nie mam 100% pewności czy to jest kwasowość lotna, część degustatorów określiła to jako taki trochę chemiczny zapach, typu kostka toaletowa (który mógłby być w takim zastosowaniu akceptowalny) - w każdym razie absolutnie do spożywki to nie pasuje. (Swoją drogą, muszę wreszcie uruchomić zestaw do pomiaru kwasowości lotnej, który zalega na strychu już od dobrych kilku lat.). Całość dopełnia drapiący w gardle posmak. Zapłaciłem ze tę butelkę 85zł. Uważam, że to jest skandal.

Kwasowość całkowita: ~7,5g/l
Gęstość: 0,998
Wolne siarczyny ~10ppm, tyleż samo całkowitych.

Spon-tan 2023
           
Cydr z wczesnych odmian, m.in. Grafsztynek Inflancki i Kalwila Letnia Fraasa. Fermentowany z udziałem naturalnej mikroflory oraz re-fermentowany w butelce. Na dnie sporo luźnego osadu. Po otwarciu, część cydru postanowiła spon-tanicznie opuścić butelkę, zalewając mi przy tym stół. Nie wiem, może nie mam racji, ala uważam, że cydr który ma temperaturę 18C i przez kilka tygodni stał nieruszany, nie powinien się tak zachowywać po otwarciu. Szczególnie, że na etykiecie nie ma żadnej informacji o dużym stopniu nagazowania, czy konieczności schłodzenia. 

W efekcie burzliwego otwarcia, cydr całkiem zmętniał i przybrał zgaszony żółtawo-słomkowy kolor. Całkowicie zaskoczył mnie zapach. Zajęło mi dobrą chwilę, żeby skojarzyć skąd ja to znam - oczywiście - sok z białych winogron! Dokładnie tak pachną winogronowe soki w kartonach. I też niektóre dokładnie tak wyglądają. W smaku cydr jest... pusty - to znaczy najpierw jest kwaśny, na końcu są te winogrona - a pomiędzy nie ma nic. Wrażenie w ustach wodniste. Gdzieś w tle pojawia się bardzo delikatny efekt ściągający.

Kwasowość całkowita: ~4,7g/l
Gęstość: 0,999
Wolne siarczyny ~10ppm, tyleż samo całkowitych.

Atak Jabłuszek 2022
           
Cydr z 25 różnych odmian, z dodatkiem rajskich jabłuszek (tak to się nazywa po polsku - ale rozumiem że "jabłuszka krabowe" brzmią bardziej "pro"?). Fermentacja przeprowadzona na dzikich piwowarskich drożdżach Kveik. Cydr sprawia wrażenie spokojnego, ale mimo to jest dość nasycony - podczas nalewania pieni się i pojawiają się w nim bąbelki. Kolor ładny, bardziej intensywny niż w poprzednich cydrach. W zapachu wyraźnie wyczuwalny aromat "jabłuszek krabowych" - rajskie jabłuszka mają taki specyficzny nieco surowy zapach i posmak, który występuje w różnych wariantach w zależności od konkretnej odmiany. Tutaj rajskie jabłuszko w gorszym wydaniu - jak dla mnie ten profil zapachowy jest niezbyt przyjemny. W smaku cienki, wodnisty, wyraźnie ściągający na języku, ale ogólnie mało interesujący, ponownie z wyczuwalną nutą "krabową". Podobna niezbyt przyjemna nuta w posmaku. '

Kwasowość całkowita: ~5,7g/l
Gęstość: 0,999
Nie zawiera siarczynów.

Ej, młody 2023
           
Cydr z antonówki z dodatkiem gruszek. Fermentacja spontaniczna. Kolejny cydr, który wyleciał z butelki w momencie otwarcia:
   

Kolor jasny, mętny. Ponownie wyraźnie wyczuwalne winogrona - chociaż tutaj mniej dominujące, pojawia się oprócz nich coś więcej. Cydr kwaśny w smaku, ale to akurat przy Antonówce nie dziwi - chociaż Antonówki nie można się w nim doszukać; jest jakaś namiastka głębi, trochę owocowości. Takie tanie białe wino. Przynajmniej ten jest pozbawiony wad i nie ma żadnego "fuj" w posmaku. (Ciekawe, po tych kilkudziesięciu spróbowanych do tej pory cydrach, sam fakt że nie ma wad zaczynam zaliczać na plus...).

Kwasowość całkowita: ~5,7g/l
Gęstość: 0,999
Wolne siarczyny ~10ppm, całkowite siarczyny ~20ppm.

Red-love 2023
           
Różowy cydr, w 80% z odmiany czerwonomiąższowej (gdzieś wyczytałem, że Baya Marisa), z dodatkiem Antonówki i Cytrynówki Zimowej. Nie będę się powtarzał w temacie wyzwań jakie stoją przed cydrownikiem robiącym różowy cydr. Również ten cydr pozostaje pod wyraźnym wpływem odmian czerwonomiąższowych. Kolorowi wyszło to zdecydowanie na dobre: jest to najładniejszy różowy cydr spośród tych kilku, które mam w tym przeglądzie. Smakowo jest zdecydowanie gorzej. W zapachu jest coś, co przypomina taki bardzo sztuczny aromat wiśniowy. Taki rodzaj aromatu, który stara się oddać wrażenie goryczki, i jest w tym celu domieszkowany migdałami. Smakowo kojarzy mi się z rozwodnionym aromatyzowanym napojem smakowym. Konkretnie, coś typu wiśniowy Dzik - mój syn ostatnio lubuje się w takich wynalazkach i radośnie zachęca mnie do próbowania. Ja nie zachęcam.

Kwasowość całkowita: ~4,7g/l
Gęstość: 0,998
Nie zawiera siarczynów.

Mam potrzebę jakoś to podsumować... Może tak: wierze, że chłopaki są pełni dobrych intencji. Zajawili się na robienie cydrów, powysyłali próbki na konkursy i do blogerów (nie do mnie, ja kupowałem). Dostali nagrody, pozytywne recenzje. No ale zejdźmy na ziemię. Konkursy żyją ze zgłoszeń, więc zależy im na tym, żeby jak najwięcej ludzi się do nich zgłaszało - stąd dziesiątki różnych kategorii, setki nagrodzonych butelek. Blogerom też zależy na popularności - mało kto będzie wracał do marudy, która nic tylko kręci nosem i narzeka; no i nikt takiej marudzie nie przyśle próbek za darmo. Stąd obserwowana przeze mnie wielokrotnie słowna ekwilibrystyka: byle tylko znaleźć jakiś pozytyw, byle nie urazić. I potem taki producent nabiera przeświadczenia, że jest cudotwórcą i czego się nie dotnie, zamienia to w arcydzieło warte każdych pieniędzy... Widzę, że pojawiły się nowe cydry z tej cydrowni: Boy Ken (82zł), Zielone Jabłuszko (66zł). Kto wie, może są dobre... Ale ja już się na nie nie skuszę.
Odpowiedz
#2
Bartek coś czuję, że w końcu przydarzy Ci się prawdziwa "kombucha porzeczkowa" i trzeba będzie malować sufit, tfu, tfu ,tfu... oby nie.
Odpowiedz
#3
A to już było blisko, tylko butelka nie wytrzymała i miętowa Trzebnica pewnej nocy postanowiła wyjść przez denko Wink
Jeszcze tylko Zywer, Smykan i Ignaców... Mam nadzieję że już nie będzie niemiłych zaskoczeń - chociaż tak samo myślałem, jak sięgałem po tę radosną twórczość...
Odpowiedz
#4
Widzę, że nie urzekła Cię " sensoryczna retrospekcja wakacji spędzonych na wsi wśród kwietnych łąk i sadów" Smile
Może chłopaki zamiast robić cydry powinni wymyślać nazwy kolorów farb w Duluxie. Wyobraźnię mają nieziemską.
Odpowiedz
#5
Do podobnych wniosków, co Bartek, i ja dochodzę.

Szkoda kasy na te wszystkie wynalazki nagradzane rzutem na taśmę na konkursach. Jak czytałam pokonkursowe recenzje, to zastanawiałam się, jak mocno ich covid poturbował, że smaków i aromatów nie czują, i chwalą te wszystkie cydry. Co jakiegoś nie kupię, to zaraz żałuję i nie chodzi tylko o kasę. Chodzi o to, że ktoś ma czelność wystawić pozytywne oceny czemuś, co nadaje się jedynie do zakwaszania podłoża pod borówki, albo do odkamienienia kibla. To jest zwyczajne oszustwo i naciąganie klienta. Jak tak mają wyglądać polskie cydry, to ja im nie wróżę przyszłości.
Mów mi Małgorzato :)
Odpowiedz
#6
z zaciekawieniem zaczytuję te recenzje i przyznam szczerze, że po cydr sięga się wiedząc czego się oczekuje - nie kupuje się tego w sklepie przy okazji codziennych zakupów razem z proszkiem do prania.

Trudniej się je robi. Od kiedy czytam ten przegląd już widzę, że cydr to nie jest tak, że jabca do mausera i nic i za dwa miechy do butelek - bo tak to się wtedy kończy i to jest jabol jako wsad do koniaka jabłkowego - calvadosu... I tam też trzeba umieć pokieorwać procesem destylacji i starzenia...

Stąd przez szacunek do klienta sięgającego po cydr należy pochylić się nad FJM, kwasem itd.

Bartku, Czy mógłbyś się podzielić Twoim doświadczeniem i pomiarami w jakim stopniu kwas jest akceptowalny? z tego co widze to w wytrawnych na poziomie ok. 4-4,5g i jak rozumiem w większości przypadków można to osiągnąć jedynie przez naniesienie korekty kwasu? Czy w słodkich cydrach cukier resztkowy mocno wpływa na możliwość pozostawienia wyższgo kwasu np. 5-6g, czy lepiej i tak go zbijać, żeby cydr był mniej agresywny?
Odpowiedz
#7
Jak zbiorę ten przegląd do kupy i wrzucę na bloga, to zrobię pełne zestawienie cydrów w tabelce, z kwasami, etc. Napiszę moje wnioski nt. kwasów etc. Jeszcze kilka tygodni.
Odpowiedz
#8
Moim zdaniem, problem (zarówno w cydrownictwie jak i winiarstwie) jest taki, że wchodzą w te przedsięwzięcia ludzie, którzy nie potrafią robić wina.
Łatwo marzyć, zainwestować, zrobić, kupić, dostać dotację i rozpocząć. A później okazuje się, z dnia na dzień, że ma się kilka ton owoców, a o winie wie niewiele. I wtedy pierwsze 2-3-4 roczniki są słabe technicznie, właśnie z wadami.
A okazuje się, że zrobienie cydru z soku "Riviva" daje równie dobrą naukę na początku jak i zrobienie cydru z grochówki czy antonówki.

To tak jakby założyć restaurację nie umiejąc gotować...
Odpowiedz
#9
Polać Zbyszkowi - mądrze prawi.
Tyle, że niekiedy 4 roczniki nie wszystkim wystarczą, a na Rivivie nie zawsze chcą próbować technikaliów.... Ja przećwiczyłem i wiem, że żeby nie zakazić jest trudno dość
Odpowiedz
#10
To ja sobie spokojnie poczekam może na wyprzedaż sprzętów po tych pseudo-cydrowniach za unijne dotacje i bez chęci do nauki Wink
Za jakiś rok, albo dwa, chętnie przygarnę jakiś większy młynek oraz prasę z nierdzewki, zbiorniki, pastryator, i.t.d. Big Grin
Mów mi Małgorzato :)
Odpowiedz


Skocz do: