2022-01-06 02:12 PM
Pewność powodzenia w tej metodzie zależy od dotrzymania wielu warunków na każdym z etapów klaryfikacji. Oczywiście, że podstawą jest jabłko. Z moich doświadczeń wynika że najlepsze żele dają owoce odmian twardych, mięsistych z grubą skórką, zebrane w dojrzałości zbiorczej i przechowywane 2 - max. 3 tygodnie w celu przemiany skrobi w cukry i zwiększenia ilości rozpuszczalnych pektyn. Jeśli się da od września przechowuję jabłka na zewnątrz wykorzystując niskie temperatury. Wskazówki te potwierdzają zeszyty techniczne publikowane w sieci przez IFPC (Institute Francais des Productions Cidricoles). Przeciąganie procesu wysładzania jest wg. mnie niekorzystne dla jakości-mocy pektyn.
Mówi się że najlepsze jabłka na keeving to te zebrane późną jesienią od połowy października do grudnia przechowywane nawet do etapu marszczenia, ja tego nie potwierdzam, może jest tak w przypadku typowych odmian cydrowych we Francji lub Anglii. Tego roku miałem już pierwsze owoce odmian Dabinett, Kingston Black i Somerset Red, Tylko Kingston powisiał do końca września cóż, taki mam klimat.
To prawda, że nawet niewielkie ilości pektyn żelują i podnoszą kapelusz, ale nie jest to skuteczny keeving. Na tym foto niby-keeving spontaniczny (bez dodatku z zewn. PME i Ca++) w soku z sokowirówki, kapelusz brązowy...
ale tak cienki że nie jest to nawet beret.
O efekcie klarowania i spowolnienia tempa fermentacji nie było mowy.
Jeśli chodzi o sposób na oddzielenie słabego żelu przy zlewaniu zastosowałem na końcu wężyka silikonowego nakładkę z nierdzewnego oplotu/pancerza wyciętego z giętkiego wężyka do przyłączy (w piwowarstwie - sraczwężyka), z dobrym skutkiem.
Mówi się że najlepsze jabłka na keeving to te zebrane późną jesienią od połowy października do grudnia przechowywane nawet do etapu marszczenia, ja tego nie potwierdzam, może jest tak w przypadku typowych odmian cydrowych we Francji lub Anglii. Tego roku miałem już pierwsze owoce odmian Dabinett, Kingston Black i Somerset Red, Tylko Kingston powisiał do końca września cóż, taki mam klimat.
To prawda, że nawet niewielkie ilości pektyn żelują i podnoszą kapelusz, ale nie jest to skuteczny keeving. Na tym foto niby-keeving spontaniczny (bez dodatku z zewn. PME i Ca++) w soku z sokowirówki, kapelusz brązowy...
ale tak cienki że nie jest to nawet beret.
O efekcie klarowania i spowolnienia tempa fermentacji nie było mowy.
Jeśli chodzi o sposób na oddzielenie słabego żelu przy zlewaniu zastosowałem na końcu wężyka silikonowego nakładkę z nierdzewnego oplotu/pancerza wyciętego z giętkiego wężyka do przyłączy (w piwowarstwie - sraczwężyka), z dobrym skutkiem.