3 lata temu założyłam 2 oczka wysoko w koronie starej jabłoni na RODos z "odmiany" wymienionej powyżej. Drzewo mateczne wyrosło na dzikim wysypisku odpadków ogródkowych przy moim RODos. Jabłka są normalnej wielości, bez choróbsków, wg mojej mamy przypominają w smaku Kosztele i nie czuć kwasu w trakcie jedzenia. Są jednak wcześniejsze nieco.
W tym roku miałam już kilka kilogramów z mojego dzikusa. Stanowił ok. połowę blendu. Cukru było 12 brix. Reszta blendu to zbieranina z moich drzew i to w formie zalania odrobiną wody lekko odciśniętej miazgi i maceracji jej 24 godz. Odcisk z "zalewajki" miał ok. 7-8 brix, więc to nie była sama woda.
Jak wiecie, jedyne obiektywne pomiary, jakie robię, to refraktometr. Na wyjściu tego blendu było 10 brix po lekkim dosłodzeniu.
Cydr był fermentowany znów w mieszkaniu i znów drożdże Cidrini. 2 dni temu cyderek został zabutelkowany na refermentację.
Wrażenia z pierwszej degustacji:
Cydr jest odrobinę mętny (nie robiliśmy sedymentacji), jest orzeźwiający, oprócz drożdży w smaku, to jest więcej goryczy, kwasu jest akurat, jest troszkę tanin i nawet jabłka czuć w aromacie. Z aromatu jabłek jestem najbardziej zadowolona. Niestety, zdążyła ruszyć już fermentacja jabłkowo-mlekowa, bo cydr jest lekko maślany w smaku, a zatem kwasy jeszcze spadną, a to już będzie za mało kwasów. Na razie jestem bardzo zadowolona z takiego blendu. Jutro butelki trafią do zimnej piwniczki.
Przeszczepiam tą odmianą na wieś i dam jej imię - Kunegunda
Bardzo mnie się podoba taka produkcja cydru: zebrać, wycisnąć, coś tam pomieszać, odfermentować i nie przejmować się parametrami, bo dobre wyjdzie. Nie ma to jak surowiec z dobrymi parametrami na wejściu, gdzie wystarcza pomiar gębowy...
Już nie mogę się doczekać, aż zaczną mi owocować prawdziwe odmiany cydrowe.
W tym roku miałam już kilka kilogramów z mojego dzikusa. Stanowił ok. połowę blendu. Cukru było 12 brix. Reszta blendu to zbieranina z moich drzew i to w formie zalania odrobiną wody lekko odciśniętej miazgi i maceracji jej 24 godz. Odcisk z "zalewajki" miał ok. 7-8 brix, więc to nie była sama woda.
Jak wiecie, jedyne obiektywne pomiary, jakie robię, to refraktometr. Na wyjściu tego blendu było 10 brix po lekkim dosłodzeniu.
Cydr był fermentowany znów w mieszkaniu i znów drożdże Cidrini. 2 dni temu cyderek został zabutelkowany na refermentację.
Wrażenia z pierwszej degustacji:
Cydr jest odrobinę mętny (nie robiliśmy sedymentacji), jest orzeźwiający, oprócz drożdży w smaku, to jest więcej goryczy, kwasu jest akurat, jest troszkę tanin i nawet jabłka czuć w aromacie. Z aromatu jabłek jestem najbardziej zadowolona. Niestety, zdążyła ruszyć już fermentacja jabłkowo-mlekowa, bo cydr jest lekko maślany w smaku, a zatem kwasy jeszcze spadną, a to już będzie za mało kwasów. Na razie jestem bardzo zadowolona z takiego blendu. Jutro butelki trafią do zimnej piwniczki.
Przeszczepiam tą odmianą na wieś i dam jej imię - Kunegunda

Bardzo mnie się podoba taka produkcja cydru: zebrać, wycisnąć, coś tam pomieszać, odfermentować i nie przejmować się parametrami, bo dobre wyjdzie. Nie ma to jak surowiec z dobrymi parametrami na wejściu, gdzie wystarcza pomiar gębowy...

Już nie mogę się doczekać, aż zaczną mi owocować prawdziwe odmiany cydrowe.
Mów mi Małgorzato :)

