Książka: Tasting Cider

Pomyślałem, że skoro nauczyłem się już robić całkiem smaczne cydry, czas najwyższy żebym podszkolił się również nieco w degustacji. Oczywiście degustacja jest sztuką praktyczną i nie bardzo można się jej nauczyć czytając – ale od czegoś trzeba zacząć, a mały teoretyczny wstęp nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodził. Tak więc po szybkiej konsultacji z Google’m i znalezieniu pasującej tytułem pozycji, przystąpiłem do lektury.

Niestety, dość szybko zorientowałem się, że moje wysnute na podstawie tytułu założenia co do treści okazały się kompletnie chybione… Książka bynajmniej nie traktuje o tajnikach degustacji – jest to takie dość ogólne omówienie różnych stylów cydrów, ukierunkowane na przedstawienie wybranych, dostępnych w Stanach produktów, wraz z krótkim komentarzem na ich temat. Co to ma do tytułowej degustacji? Z całą pewnością praca nad książką wymagała mozolnego zdegustowania wielu cydrów – najwyraźniej autorzy uznali że było to nie lada osiągnięcie, zasługujące na podkreślenie w tytule 😉

Książka skonstruowana jest na takiej zasadzie, że prowadzi czytelnika przez poszczególne style cydrów – klasyczne, „nowoczesne”, smakowe, aromatyzowane, etc. Każdy z tych stylów jest z grubsza omawiany, po czym następuje komentarz wybranego producenta, który to – jak to na Amerykanów przystało – chwali się jaki to odniósł sukces, jakie jego produkty są wyjątkowe, i dlaczego to właśnie ten styl cydru jest najlepszy. Może trochę przesadzam, ale mniej więcej do tego się to sprowadza. Następnie następuje przegląd rynku – czyli jeśli ktoś chce spróbować sobie cydru w danym stylu, to jakimi produktami powinien się zainteresować. I tak w kółko.

Na końcu, najpewniej żeby dodać książce trochę objętości, jest obszerny rozdział z różnymi przepisami na drinki, oczywiście z wykorzystaniem cydru, choć czasem w ilości szczątkowej w porównaniu z innymi składnikami – a dla czytelników nastawionych na bardziej konkretną konsumpcję jest też osobny rozdział z przepisami kulinarnymi.

Podsumowując: jest to taki przegląd konsumencki dla osób które chciałyby poszerzyć swoje cydrowe horyzonty, poznać lub uporządkować sobie wiedzę na temat różnych stylów, oraz dowiedzieć się przy okazji „z czym te cydry się je” 😉 Dla kogoś spoza USA przydatność informacji zawartych w książce jest niewielka, ze względu na niedostępność omawianych produktów.

Natomiast co innego mnie zainteresowało. Wiadomo, że Amerykanie mają w zwyczaju się chwalić i stawiać siebie oraz swoje dokonania w jak najlepszym świetle – wychodząc, poniekąd może i słusznie, z założenia że od krytykowania są inni. Lubią szczycić się tym że potrafili wyrwać się z okowów spinających stary kontynent tradycji, co otwarło im drogę do eksperymentowania i poszukiwania nowych rozwiązań, dzięki czemu osiągnęli postęp i nauczyli się robić wiele rzeczy lepiej. Chociaż czasem mam wrażenie, że ważniejsze od tego że „lepiej” jest dla nich to, że robią coś „inaczej”. Wszystkie te cydry chmielone, smakowe, aromatyzowane, etc., etc. – mody na tego typu eksperymenty przyszły do nas właśnie z Ameryki. Klasyczny cydr, z tradycyjnych moszczowych odmian, gdzieś w tym wszystkim zginął.

Zastanawiało mnie od dłuższego czasu, jak to się stało, że Ameryka w której w czasach osadniczych było prawo że każdy nowo przybyły ma na swojej ziemi zasadzić co najmniej 50 jabłoni, i tym samym na potęgę importowała ze starego kontynentu między innymi (a może przede wszystkim) cydrowe odmiany, w pewnym momencie kompletnie się od nich odwróciła. Przeciętny amerykański cydrownik robi obecnie cydry z odmian deserowych – i oczywiście jest z tego dumny. Takich ludzi jest mnóstwo, i większość z nich w ogóle nigdy nie zetknęła się z „klasycznymi” cydrami – więc za „prawdziwy” uważa kompletnie co innego aniżeli Anglicy czy Francuzi. I dobrze, przecież im wolno. Tylko skąd to się wzięło? Czy wolni od narzucanych przez tradycję wytycznych doszli do wniosku że te cydrowe odmiany są przereklamowane i równie dobry cydr można robić z tego co akurat ma się pod ręką? Bo taki poniekąd przekaz idzie obecnie w świat za pośrednictwem różnych amerykańskich forów internetowych, filmików czy podcastów. Otóż okazuje się że nie był to żaden świadomy wybór – do rezygnacji z odmian cydrowych zwyczajnie zmusiła ich rzeczywistość.

Zawsze myślałem, że prohibicja była tylko takim okresem w historii USA kiedy wprawdzie prawnie zakazana była zarówno produkcja jak i spożywanie alkoholu, ale była to tylko pewna ustawowa regulacja. Okazuje się jednak, że rządzący poszli o krok dalej – uznali że nie wystarczy zabronić wytwarzać i konsumować: żeby uszczelnić system postanowili zadziałać u podstaw i usunąć również wszystkie te uprawy, które przeznaczone były w założeniu na alkohol. Tym samym – ponieważ prawda jest taka że faktycznie do niczego innego się nie nadają – pod topór poszły absolutnie wszystkie sady jabłkowe, w których hodowano cydrowe odmiany. Wprawdzie ostały się nieliczne pojedyncze drzewa, ale w skali kraju oznaczało to kompletną nieodwracalną dewastację – pomimo że prohibicja ostatecznie się skończyła, wielu odmian, jak również skali hodowli, już nigdy nie udało się przywrócić. Klasyczny cydr de facto w Ameryce przestał istnieć, i wprawdzie cydr robiono w dalszym ciągu, było to już zupełnie coś innego. Z czasem klasyczny cydr popadł w niepamięć, a resztę załatwiła ideologia sukcesu, która utwierdziła wszystkich w przekonaniu, że cydr robi się z tego co akurat jest pod ręką.

Interesująca perspektywa, myślę że nie do końca przez autorów zamierzona – swoją drogą skutecznie przemilczana w innych pozycjach, które owszem chętnie podkreślają jak to Ameryka od zawsze kultywowała cydrową tradycję, ale nie wspominają już o tym, że to co z tego zostało do dzisiaj to już całkowicie inna tradycja…

Tasting Cider
The CIDERCRAFT® Guide to the Distinctive Flavors of North American Hard Cider
Erin James, CIDERCRAFT Magazine
ISBN 1612128378, 9781612128375
wydanie 2017r.

2 komentarz do “Książka: Tasting Cider

  1. A może to jest dobra droga? By nie wzorować się na Francuzach czy Anglikach i ich cydrach, tylko wypracować swój, Polski styl w doborze jabłek do cydrow? Bo co za sztuka naśladować innych w czymś? Myślę, że większą sztuką było by opracowanie naszych, Polskich, unikatowych cydrów 🙂

  2. Już to kiedyś umieściłem na forum.
    Oni nawet nie patyczkują się i kombinują jak dodawać „sztuczne” taniny 🙂

    https://www.semanticscholar.org/paper/Tannin-Additions-to-Improve-the-Quality-of-Hard-Martin-Padilla-Zakour/e9514f6ed19d1bd000f10076ba48854021a37248

    Consumer Acceptance Evaluation of New York Apple Varieties as a Base for Hard Cider
    http://nyshs.org/wp-content/uploads/2016/01/Gerling-Pages-from-NYFQ-Book-Spring-rev.3-17-16-4.pdf
    W tym sezonie idę w stronę małych zawartości kwasu a co za tym idzie tanin. Te zaś może właśnie będę dodawał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *