Strasznie dużo czasu upłynęło od poprzedniego wpisu, ale miałem prawdziwą kumulację niesprzyjających okoliczności. Na szczęście zaczynam powoli wychodzić na prostą. Najważniejsze, że wreszcie przyszedł wrzesień i dzieciaki, po niemal pół roku, nareszcie poszły do szkoły, a ja zacząłem mieć trochę czasu dla siebie.
Wrzesień przywitał mnie również przyjemną niespodzianką: właśnie, przed kilkoma dniami, ukazała się nowa książka o cydrze! Pomyślałem, że w ramach inauguracji po długiej przerwie, napiszę krótką recenzję 🙂
Książka „Duża księga cydrownictwa. Eksperckie techniki fermentacji i aromatyzowania twojego ulubionego cydru”, bo tak w luźnym przełożeniu brzmi tytuł tej pozycji, została napisana przez amerykańskie małżeństwo. Autorzy, którzy na co dzień zajmują się prowadzeniem ekologicznego gospodarstwa, są zagorzałymi orędownikami zdrowej, naturalnej żywności. Do tej pory specjalizowali się w przeróżnych kiszonkach, o czym napisali – sprawdzając pobieżnie – już przynajmniej dwie książki, zaś na przyszły rok planują publikację kolejnej, tym razem o różnego rodzaju octach. Jak widać, państwo Shockey nie próżnują i – co można wyczytać między wierszami – świetnie się przy tym bawią, zarówno na gruncie kulinarnym, jak i literackim. Jak przystało na Amerykanów, są dumni z tego co robią, a ta książka jest w pewnym sensie opowieścią o ich cydrowych sukcesach.
W książce przeplatają się dwa główne wątki. Z jednej strony dowiadujemy się jak autorzy przez lata rozwijali swoją cydrową pasję, uczyli się jak robi się cydr, zdobywali różne sadzonki jabłoni, rozmawiali z niezliczoną ilością cydrowników, a nawet podróżowali cydrowym szlakami, zarówno po Stanach jak i po Europie. Z drugiej strony, opowiadają o swoich mniejszych i większych cydrowych osiągnięciach – o tym jakie cydry im się udały, co było w nich interesującego oraz wyjątkowego, a także podpowiadają jak najłatwiej takie cydry zrobić.
Już na samym początku autorzy rzetelnie informują, że ich celem nie jest bynajmniej czerpanie z tradycji, nie dążą do zrobienia klasycznych cydrów na wzór angielski czy francuski – wręcz przeciwnie, szukają czegoś zupełnie nowego i nietuzinkowego. Stąd też, nie jest to książka o cydrze jako takim, a o wszelkich możliwych „cydrowych wariacjach”: od cydrów owocowych, poprzez aromatyzowane, z dodatkami płatków kwiatowych, ziół, wzmacniane alkoholem, na… kiszonych i kombucha’ch skończywszy. Naprawdę imponująca ilość nietuzinkowych pomysłów – prawdziwa kopalnia inspiracji dla każdego, kto być może znudził się już „normalnym” cydrem, lub po prostu chce w ramach poszerzania horyzontów zobaczyć co jeszcze można zrobić na bazie soku jabłkowego.
Przytoczone przepisy są bardzo proste i intuicyjne, choć nieco irytujące są powtórzenia podstawowych kroków – przykładowo praktycznie każdy przepis zaczyna się od opisu dezynfekcji naczynia do fermentacji i każdorazowo przytoczony jest dokładnie ten sam akapit opisujący pomiar zawartości cukru. Można by oszczędzić na prawdę wiele stron, gdyby to jakoś sprytnie zoptymalizować. Chociaż może taki zabieg został zastosowany celowo.
W kwestii samego powstawania cydru ścierają się w książce dwie wizje – naukowa i metaforyczna. Z jednej strony pojawia się trochę teorii, poprawnej merytorycznie, ale nie jest ona podana w sposób ustrukturyzowany, ani nie jest do końca jasne jak tę teorię przełożyć na praktykę: co zrobić żeby osiągnąć taki czy inny efekt, czego nie robić i właściwie dlaczego. Stąd też ta książka nie pomoże zgłębić tajników robienia cydru i nie da dobrego zrozumienia poszczególnych etapów. Również sami autorzy zdają się podchodzić do tej kwestii dość luźno, w przytoczonych przepisach skupiając się głównie na dodaniu drożdży i zapewnieniu odpowiedniej temperatury. Z drugiej strony mamy piękne, metaforyczne opisy, gdzie dzikie drożdże porównywane są do lekkodusznych imprezowiczów, a siarkowanie soku przyrównywane jest do nalotu dywanowego lub ataku z użyciem napalmu. Ta druga narracja zdaje się być bliższa artystycznej duszy autorów.
Artystyczna dusza daje o sobie znać również w niektórych przepisach. W szczególności zapadł mi w pamięci rozdział, gdzie autorzy radzą jaki rodzaj kwiatków najlepiej dodać do pasteryzowanego soku, jako zamiennik drożdży. Podobno na różnych kwiatkach znajdują się różne szczepy dzikich drożdży i – w zależności od tego które się wybierze – osiąga się zupełnie inne efekty. Oczywiście (i tu nie żartuję) znaczenie ma również to, kiedy te kwiatki się zebrało!
Zacięcie artystyczne widać również na fotografiach, które są pięknie zaaranżowane i plastyczne. Chociaż autor, pan Shockey, który jest głównym bohaterem większości ujęć, mógłby mieć nieco weselszy wyraz twarzy :).
Głowna refleksja, jaka nasunęła mi się jeszcze podczas czytania, to: skąd właściwie pomysł na taki tytuł? Ta książka nie jest o cydrze jako takim – to jest książka praktycznie wyłącznie o cydrach aromatyzowanych. Również technikom, jakimi posługują się autorzy daleko jest do „eksperckich”. Myślę, że tytuł powinien trafniej do tego nawiązywać.
The Big Book of Cidermaking
Expert techniques for FERMENTING and FLAVORING your favourite HARD CIDER
Christopher Shockey, Kristen K. Shokey
ISBN 9781635861136 (wydanie książkowe)
ISBN 9781635861143 (e-book)
wydanie pierwsze, wrzesień 2020r.
„Znudził się normalnym cydrem”??? To chyba niemożliwe. Raczej jest niedosyt! Jabłek zawsze za mało, własna produkcja nie wystarczy, a w sklepach tylko jakiś kał 🙂