Zrazy na cydr

Pomyślałem sobie, że jeśli moje zainteresowanie cydrem przetrwa próbę czasu, to warto byłoby spróbować jak smakuje cydr zrobiony z jabłek, o których czytałem że są typowo „cydrowe” – na przykład taki Kingston Black. Ciekawi mnie czym takie jabłka różnią się od odmian z jakimi spotykamy się na co dzień, czy faktycznie są jakieś inne.

Zasadniczo jest tylko jeden problem: z jakiegoś powodu te odmiany u nas nie występują i nie da się takich jabłek dostać. Tak samo jak ogólnie jabłek z dużą zawartością tanin. Nie wiem czy jest to kwestia braku zapotrzebowania, czy może w naszym klimacie te jabłka po prostu się nie udają – tak czy inaczej wygląda na to, że muszę je sobie samodzielnie wyhodować.

Początkowo wymyśliłem sobie że zasadzę drzewka z pestek. Sęk w tym, że nawet jeśli udało by mi się załatwić jakieś „cydrowe” jabłko, to szansa że z pestki wyrośnie ta sama odmiana jest znikoma. Ludzie przez setki lat eksperymentowali z łączeniem różnych odmian. Dzisiejsze gatunki są owocem kontrolowanej selekcji i mają cechy odziedziczone po wielu różnych praprzodkach. Niestety te cechy propagują poprzez pestkę losowo i w efekcie sadzonka która wyrośnie z nasiona może mieć ich dowolną kombinację. Efekt z dużym prawdopodobieństwem nie będzie przypominał pierwowzoru. I co gorsza, nie dowiemy się o tym od razu, a dopiero po kilku latach, gdy młode drzewko wyda pierwsze owoce. Jabłoni nie rozmnaża się przez sadzenie z pestek.

Gotowe sadzonki „cydrowych” jabłoni można kupić za granicą, na przykład w Anglii. Niestety jest to dość kosztowne, bo nie dość że same drzewka są drogie, to dodatkowo ponad drugie tyle trzeba zapłacić za koszty wysyłki. Do tego przesyłki międzynarodowe przechodzą przez ręce wielu pośredników i obawiam się że sadzonka mogłaby zostać połamana w transporcie, bądź wyschnąć – i w efekcie nic by z tego nie wyszło.

Ciekawą alternatywą jest zakup zrazów do szczepienia. Zraz to nic innego jak gałązka ucięta zimą i przechowywana do wiosny, kiedy to taki zraz szczepi się na innej jabłoni. W perspektywie kilku sezonów taka zaszczepiona gałązka zaczyna rodzić interesujące nas jabłka. W ten sposób na jednej jabłonce można mieć wiele różnych rodzajów jabłek.

Tak właśnie rozmnaża się drzewka. Gotowe sadzonki to nic innego jak takie zrazy zaszczepione na odpowiednich podkładkach i następie podhodowane.

Pomyślałem, że spróbuję. Zrazy nie są drogie, a ze względu na małe wymiary koszt przesyłki również nie jest wygórowany. Wybrałem kilka „cydrowych” odmian, z dużą zawartością tanin – bo o takie u nas jest najtrudniej. Przesyłka z Anglii przyszła w przeciągu kilku dni, zwykła koperta, gałązki zapakowane w strunowe woreczki, podklejone na tekturce. Nie dostałem dokładnie tego co zamawiałem – sprzedająca uprzedzała że już niewiele zrazów jej zostało. Najważniejsze że jest Kingston Black, Ashton Brown Jersey, Harry Master Jersey, Dabinett. Nigdy wcześniej nie kupowałem zrazów, także nie mam doświadczenia w kwestii jak duże i w jakim stanie powinny być te gałązki. Jeśli chodzi o stan, to wyglądają świeżo. Ale jeśli chodzi o wielkość… jakie cienizny! I że niby to ma mi się przyjąć? Nie wiem czego się spodziewałem – ale raczej bardziej czegoś grubości palca…

IMG_7394

Zdjęcie 1 – Zrazy „cydrowych” odmian jabłoni

Nigdy wcześniej nie szczepiłem gałązek. Sięgnąłem po książkę ogrodniczą, gdzie przeczytałem, że procedura nie jest skomplikowana. Z racji średnicy będę musiał szczepić za korę, posmarować maścią ogrodniczą, mocno obwiązać… Zastanawiam się czy to ma jakieś znaczenie na której jabłonce zaszczepię. Na wszelki wypadek zaszczepię na różnych.

Tak wyglądają takie świeżo zaszczepione zrazy:

IMG_7472 IMG_7478 Zdjęcie 2 – Świeżo zaszczepione zrazy

Szczepiłem w drugiej połowie marca, kiedy pogoda zrobiła się już wiosenna i drzewa powoli budziły się do życia. Od tego czasu minęły ponad dwa miesiące, nastał koniec maja i – niestety – wygląda na to, że przyjął się tylko jeden zraz:

IMG_7935

Zdjęcie 3 – Zraz na otarcie łez

Reszta nie wypuściła żadnych listków i nie wygląda na to, żeby miało się to zmienić. Najcieńsze zrazy są po prostu wyschnięte.

Cóż… pewnie coś źle zrobiłem. Może za wcześnie zabrałem się za szczepienie, a może po faktycznie zrazy były zbyt cienkie. Heh, szkoda 🙁 Może spróbuję za rok…

 

4 komentarz do “Zrazy na cydr

  1. Nie, kompletna porażka.
    Niestety chyba nie służy im te kilka dni, które spędzają w transporcie.

    Przyjęły się tylko te, które na wiosnę uciąłem z moich drzewek i od razu zaszczepiłem.
    A i tak nie wszystkie.

  2. Można spytać gdzie kupowałeś zrazy oraz sadzonki, planuje kilka zasadzeń na wiosnę przyszłego roku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *