Przygoda z zapachami

Moje cydry z roku na rok stają się coraz lepsze, bogatsze i bardziej złożone – co niewątpliwie zawdzięczam rosnącemu udziałowi cydrowych jabłek. Jednocześnie coraz bardziej przeszkadza mi, że nie potrafię w rzeczowy sposób tych cydrów przeanalizować: określić czym konkretnie smakują, czym pachną.

Jeszcze do niedawna myślałem, że po prostu mam mało wrażliwe zmysły. Ale ostatnio dotarło do mnie, że problem leży w zupełnie czymś innym: ja nie mam problemu z wyczuwaniem aromatów – ja mam elementarne problemy z ich rozpoznawaniem i nazywaniem! Tego na pewno można się nauczyć! Odzyskałem nadzieję 🙂

Wszystko zaczęło się od tego, że wpadły mi w ręce profesjonalne „wzorniki” aromatów z serii „Le Nez Du Vin” autorstwa Jean Lenoir.

54 Aromaty

Pierwszy wzornik składa się z 54 próbek, zamkniętych w małych szklanych buteleczkach, odwzorowujących aromaty owoców, kwiatów, przypraw, oraz kilka innych, dziwniejszych, takich jak skóra, tosty czy dym. Jak rozumiem, ich wybór został podyktowany tym, co można typowo spotkać w różnych winach.

Do całości dołączona jest książeczka, wyjaśniająca podstawowe zasady działania zmysłów smaku oraz powonienia, procesy powstawania aromatów, a także opisująca poszczególne próbki zarówno pod kątem związków chemicznych, jak i przykładowych win, w których dane aromaty są szczególnie wyczuwalne. Jest to produkt dla winiarzy, więc z całą pewnością nie wszystkie informacje mają zastosowanie do cydrów – ale lepsze to niż nic!

Zacząłem od ślepej próby: wyjąłem wszystkie buteleczki i nie zerkając do ściągi starałem się odgadnąć co takiego przedstawiają. Szybko zrozumiałem, że problem nie leży w czułości mojego nosa: większość zapachów była oczywiście znajoma – problem polegał na tym, że nie byłem w stanie odgadnąć co to dokładnie jest!

Oczywiście wiedziałem, że to, dajmy na to, jakiś owoc – ale zamiast skojarzenia z konkretnym owocem, w mojej głowie pojawiała się np. landrynka – konkretny obraz, konkretnej landrynki, w konkretnym kolorze – którą jadłem jako dziecko i dokładnie pamiętam ten smak, ale nie mam pojęcia co to tak na prawdę było. Albo kwiatek – no oczywiście że to jest kwiatek, no przecież czułem ten zapach tyle razy. Albo przyprawa – znajoma, charakterystyczna – no nie wiem… I tak z większością próbek: oczywiście że znam, oczywiście że nie mam pojęcia…

Najlepiej ubawiłem się przy jednej próbce, która początkowo skojarzyła mi się z jakimś kamieniem. No jakaś skała, albo minerał – coś tak kiedyś pachniało. Szukam po głowie, drążę skąd takie skojarzenie – nagle jakiś zbłąkany neuron podpowiada: sól, to była sól. Ale zaraz, przecież to nie jest sól! Kolejny przekaz z podświadomości: czarne, to było czarne. To się kupy nie trzyma: sól, czarne!? Ależ oczywiście! Czarna sól: sól wulkaniczna – kiedyś miałem taki mały słoiczek… I co to był za zapach? Dym – chodziło o aromat dymu, oczywiście 😉

I tak przez trzy tygodnie. Czasem olśnienie przychodziło w miarę szybko, innym razem dopiero na drugi lub trzeci dzień – a w większości przypadków nie przychodziło wcale 😉 Koniec końców doszedłem do momentu, kiedy trzeba było powiedzieć „sprawdzam”. Efekt? Dramat! Rozszyfrowałem poprawnie jedynie 30% próbek. Poniżej podsumowanie – można się śmiać 😉

Najlepsze jest to, że wiedząc już co jest w dalej buteleczce, wyczucie tego zapachu nie stanowi żadnego problemu. W większości przypadków skorzystanie ze ściągi i ponowne powąchanie było momentem „wielkiego aha”: no oczywiście, jak mogłem tego nie skojarzyć!?

I tak na przykład zapach skórki z cytryny, jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczął pachnieć pomarańczą, wiśnia zmieniła się w marcepan, kminek w pieprz… Tak boleśnie oczywiste – jak już się wie 🙂

Kilku zapachów faktycznie miałem prawo nie znać: np. liczi, cedr czy bukszpan (to w ogóle pachnie!?). Kilka próbek, szczególnie owocowych, mocno odbiegało od oryginału – albo trudno je wiernie zsyntetyzować, albo po prostu okazały się nietrwałe (próbnik został wyprodukowany ~2020r.). W pozostałych przypadkach problemem byłem ja i moja całkowita zapachowa ignorancja.

12 Wad

Drugi wzornik obrazuje 12 typowych wad, jakie można spotkać w winie – większość z nich występuje również w cydrach. Te próbki są o tyle ciekawe, że wielu z tych zapachów nie można poczuć inaczej, niż po prostu trafiając na trunek, który akurat eksponuje daną wadę – a często nie zdarza się często.

Podobnie jak w przypadku 54 aromatów, załączona książeczka objaśnia podłoże chemiczne oraz typowe powody powstawania poszczególnych wad.

Podsumowanie

Bardzo ciekawe i pomocne doświadczenie. Jak teraz o tym pomyślę, to zapachy nigdy nie były w centrum mojej uwagi. Jeśli mam poprawić swoje umiejętności, będę musiał zacząć wąchać świadomie. Muszę nie tylko nauczyć się jak co pachnie, ale też muszę umieć rozpoznawać te zapachy bez patrzenia – to zupełnie inny poziom trudności!

Wzorniki to dobry początek, ale to przecież wierzchołek góry lodowej. Ćwiczenie czyni mistrza, a biorąc pod uwagę od czego zaczynam, może być tylko lepiej 😉 W te wakacje czeka mnie przygoda z zapachami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *