Korkowanie

Wymyśliłem sobie kiedyś, że będę moje cydry korkował. No bo jak to tak francuski cydr w butelce z kapslem? Francuski cydr musi być korkowany! Estetyka ma znaczenie, a odpowiednie opakowanie jest przecież gwarancją sukcesu 😉

Więc zakupiłem korkownicę, zaopatrzyłem się w super porządne korki do szampana i pewny tego że wiem co czynię, zabrałem się za korkowanie całkiem sporej partii. Efekt super – wizualnie. Bo poza tym totalna porażka – butelek po prostu nie dało się otworzyć! Korki siedziały tak mocno, że trzeba było je rwać korkociągiem; najlepiej w dwie osoby. Co gorsza, zawartość nie stała się ani trochę bardziej francuska i w ogóle tego wysiłku nie rekompensowała. Po tym doświadczeniu uznałem, że kapsle jednak całkiem mi pasują i korkownica poszła w odstawkę.

Temat powrócił po mojej tegorocznej wizycie w Normandii. Zdecydowana większość cydrów oferowana jest tam w butelkach 0,75L i oczywiście wszystkie są korkowane. Nie muszę chyba dodawać, że nie ma żadnych problemów z otwieraniem – po zdjęciu koszyczka wystarczy lekko tylko przekręcić korek, żeby zaczął sam wychodzić.

Jak oni to robią? Jak właściwie korkuje się cydr? Ta wiedza zdaje się istnieć wyłącznie w formie słownego przekazu. Takie rzeczy we Francji po prostu się wie – wysysa z mlekiem matki, a potem ewentualnie doskonali w przedszkolu… Ale udało mi się to rozgryźć 🙂

Efekt końcowy wygląda tak:

Ale po kolei!

Do korkowania cydru używa się korków aglomerowanych, typowo o wymiarach 45x27mm – czyli mniejszych od tych używanech do szampana. Również koszyczki przytrzymujące korek są nieco mniejsze i mają średnicę blaszki ~26mm (te do szampana mają fi 29mm).

Surprise, surprise: korek nie jest w kształcie grzybka! Przed założeniem jest zwykłym walcem – charakterystyczny kształt przyjmuje dopiero po wciśnięciu do butelki i założeniu koszyczka! Długotrwała deformacja sprawia, że nie wraca już później do pierwotnego kształtu.

Szyjka butelki ma wewnątrz średnicę ~18mm. Żeby umieścić w niej o prawie 1cm szerszy korek, potrzebna jest korkownica. Korkownica działa na takiej zasadzie, że najpierw ściska korek, a następnie taki ściśnięty wpycha do szyjki na odpowiednią głębokość. Głębokość ustala się za pomocą znajdującej się na bolcu nakrętki, pełniącej rolę ogranicznika.

Nie każda korkownica nadaje się do korkowania takimi dużymi korkami – typowe korkownice winiarskie mają za małe szczęki. Ten konkretny model (Ferrari) ma otwór o średnicy ponad 30 mm.

Na jaką głębokość wpycha się korek? Na zdecydowanie mniejszą niż podpowiada intuicja! Im głębiej wetknięty jest korek, tym trudniej jest go wyjąć. Poprawnie założony korek sięga dolnym końcem jedynie kołnierza butelki!

Po założeniu, część korka, która wystaje ponad butelkę, jest zdecydowanie zbyt wysoka, żeby założyć na nią koszyczek. Żeby założyć koszyczek, trzeba ten korek docisnąć. Dociskanie korka na tym etapie nie wpycha go już głębiej w szyjkę – to jest moment, kiedy formowany jest grzybek 🙂

Nie wiem czym profesjonaliści dociskają korki – podejrzewam, że są do tego specjalne urządzenia. Ja z powodzeniem posłużyłem się w tym celu kapslownicą:

Powyższy koszyczek ma blaszkę 29mm – jak widać jest trochę za duża i wystaje poza korek. Ten sam korek z mniejszą blaszką wygląda tak:

Korek trzeba docisnąć na tyle, żeby dolna część koszyczka znalazła się poniżej kołnierza, a następnie naciągnąć drut i zakręcić. W zakręcaniu pomocny jest taki prosty zawijacz (z czerwoną rączką powyżej) – zdecydowanie ułatwia sprawę. Chociaż idealnie mógłby być trochę grubszy, żeby po zakręceniu oczko drucika było nieco większe – wygodniej by się odwijało.

Po zakorkowaniu, butelkę należy przechowywać w pozycji pionowej przez przynajmniej 1 dzień. W tym czasie korek się rozpręża i dokładnie uszczelnia szyjkę. Po tym czasie butelkę można przechowywać w pozycji poziomej, jeśli tak jest wygodniej – ale nie jest to konieczne! W odróżnieniu od korka do wina, korek tutaj jest bardzo mocno ściśnięty i nie ma ryzyka, że wyschnie i utraci przez to szczelność.

Zapakowane fabrycznie korki są sterylne i mają odpowiednią wilgotność – można ich używać bezpośrednio po wyjęciu z opakowania. Korki, które nie zostały zużyte od razu, powinny być przechowywane w czystości, w szczelnie zamkniętym worku, żeby zapobiec wysychaniu – wtedy również można ich używać bezpośrednio, przy następnym korkowaniu. Jedynie w przypadku gdy stan korków budzi wątpliwości – np. byłby długo przechowywane w otwartym opakowaniu – można rozważyć ich wstępne przygotowanie: zdezynfekować i nawilżyć.

Producenci odradzają przygotowywanie korków „na mokro”. W szczególności nie zaleca się gotowania, moczenia lub spryskiwania – ani wodą, ani innymi roztworami. Korki można zdezynfekować gorącą parą – np. trzymając je minutę na sitku nad gotującą się wodą. Ewentualnie można umieścić je, na dzień przed planowanym użyciem, w szczelnie zamkniętym pojemniku wraz z naczyniem w którym został rozpuszczony pirosiarczyn potasu i sproszkowany kwasek, np. cytrynowy (po 1g na 100mL):

Kwasek obniża pH, co powoduje intensywne wydzielanie się dwutlenku siarki (SO2), czyli gazu, który jest toksyczny dla mikroorganizmów. Jednocześnie korki absorbują parującą z roztworu wodę, co zwiększa ich wilgotność.

I to tyle – całkiem proste, jak już się wie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *