Jeszcze sierpień się nie skończył, a z drzew lecą jabłka, których normalnie spodziewałbym się w drugiej połowie września! Sezon cydrowy rozpoczął się trzy tygodnie wcześniej niż rok temu 🙂
W tym roku po raz pierwszy zaowocował Foxwhelp. Dużo malutkich, czerwonych jabłuszek, z których część – gdy przyjechałem do sadu – leżała już na ziemi. Szybka próba skrobiowa pokazała, że zarówno te upadłe, jak i te wciąż wiszące, są w pełni dojrzałe!
Szkoda, że uzbierało się ich tylko 6kg… Jabłka bardzo ładne, aromatyczne, drobniutkie, w smaku kwaskowe, z wyczuwalną delikatną, miękką taniną. Bardzo dobre w obróbce: miąższ zwarty, po zmieleniu zachowujący strukturę, ładnie pracujący na prasie.
Postanowiłem spróbować zrobić keeving, więc po zmieleniu poddałem miazgę 8h maceracji. Wyciśnięty sok okazał się… różowy! Zgodnie z opisem odmiany, miał on bardzo dużą zawartość kwasu (~14g/L), pH ~2,9 oraz stosunkową niewielką zawartość cukru: SG ~1.045. Niestety nie sprawiał wrażenia, żeby zawierał dużo pektyn: był mętny, ale nie był „treściwy”. Smak i aromat bardzo ciekawy – zobaczymy jak to przełoży się na cydr.
Oprócz Foxwhelpa, pozbierałem z ziemi oraz siatek zamontowanych pod drzewami sporo innych cydrowych jabłek: Kingston Black, Tremlett’s Bitter, Medaille d’Or, Judeline, Bisquet, Frequin Rouge. Nie wszystkie były dojrzałe, część spadła ze względu na różne dolegliwości, głównie robaki – ale przebrałem te najlepiej rokujące i również wycisnąłem z nich sok (także w tym przypadku stosując przedłużoną macerację). Na pewno dobrze by im zrobiło, gdyby trochę poleżały, ale obawiałem się, że ze względu na wady szybko zaczną się psuć. Poza tym temperatura na razie nie sprzyja przechowywaniu…
W tym soku zawartość kwasu okazała się bardziej rozsądna (~4,7g/L), co przełożyło się na pH ~3,6. Zawartość cukru wynosiła SG ~1.053. Z racji wyższego pH, sok zasiarkowałem, choć użyłem w tym celu niewielkiej dawki: ~50ppm. Ten sok miał „normalny” kolor (to znaczy: nie wpadał w róż) i dodatkowo był aż gęsty od pektyn.
Do obydwu soków dodałem enzym PME, a po kilkunastu godzinach dodałem chlorek wapnia.
Sok z Foxwhelp raczej nie rokuje na keeving – zebrało się w nim na dnie trochę luźnych pektyn, ale są dość rozdrobnione i nie wygląda jakby miały ochotę łączyć się w bardziej zwartą całość. Natomiast sok z mieszanki wygląda obiecująco!
Obecnie soki stoją w lodówce, w której temperatura oscyluje w zakresie 7-9C – czekam na rozwój wydarzeń 🙂
Przy okazji…
Przygotowania do przeglądu polskich cydrów rzemieślniczych idą pełną parą. W weekend odbyłem wycieczkę po Polsce, celem nabycia kilku cydrów niedostępnych w Krakowie… Kolekcja rośnie i obecnie wygląda tak:
W przyszłym miesiącu mam nadzieję dokupić jeszcze kilka(naście) brakujących sztuk… no i trzeba będzie zacząć myśleć, jak się za to wszystko zabrać! 🙂
Tak, planuję zmierzyć przynajmniej kwas i ekstrakt. Myślałem również o zawartości siarczynów, ale jeszcze się nie zdecydowałem… Dobijam do 100 butelek, więc każdy kolejny pomiar to będą w efekcie dodatkowe godziny. W przyszłym tygodniu spodziewam się ostatnich cydrów, potem muszę je jakoś podzielić – trochę to zajmie 🙂
Kurde frans, będzie się działo. Bartek, w temacie przeglądu cydrów i degustacji czy myślałeś o przebadaniu cydrów również na zawartość ekstraktu końcowego czy kwasowości (po odgazowaniu), aby skonfrontować to co podają etykiety z tym co siedzi w butelce?