„Ocet” nie brzmi dobrze. Kojarzy się ze sprzedawanym w przezroczystych butelkach octem spirytusowym, o – mówiąc dyplomatycznie – charakterystycznym zapachu oraz (podobno) równie intensywnym smaku. Podobno, bo nigdy nie odważyłem się go spróbować… Ocet kupiłem bodajże raz w życiu: żeby odkamienić czajnik 😉
Co innego ocet winny, który – odcinając się od negatywych octowych konotacji – funkcjonuje również pod angielską nazwą vinegar, wywodzącą się od francuskiego vin aigre, czyli: kwaśne wino. Trochę wbrew nazwie, vinegar można zrobić z każdego nastawu zawierającego alkohol – nie tylko z wina. W Anglii popularne są robione na bazie do piwa octy słodowe, w Japonii do tego celu wykorzystuje się ryż, inni używają bananów, kokosów, pomidorów – ogólnie co tam komu zbywa, byle zawierało cukier i dało się najpierw przefermentować. Taki ocet smakuje czymś więcej niż tylko kwasem i w efekcie może z tego czasem wyjść coś na prawdę interesującego – dobrym przykładem jest tutaj ocet jabłkowy 🙂