Muszę przyznać, że do końca pozostawałem sceptyczny i nie dowierzałem że wyjdzie z tego jakiś faktycznie inny cydr. Same owoce – tak jak już wspominałem – owszem były smaczne, ale nie różniły się zasadniczo od typowych deserowych odmian. No, może faktycznie były umiarkowanie mało kwaśne – ale nie było w nich nic tak innego i zaskakującego jak w Somerset Redstreak. A jednak – warto było czekać!
Cydr z Kingston Black wyszedł kapitalny! 🙂
Czytaj dalej