Drożdże i refrakcja

Za każdym razem jak patrzę na datę poprzedniego wpisu, mam rosnące wyrzuty sumienia i zżymam się, bo przecież tyle mam otwartych tematów, a jednocześnie nic nie nadaje się jeszcze do podsumowania. No ale tak to już czasem jest, że mimo najszczerszych chęci, najlepsze co można zrobić to poczekać… Szczególnie w przypadku cydru, któremu z natury nigdy i nigdzie się nie spieszy 😉

Ale nareszcie się doczekałem – eksperyment z drożdżami, o którym pisałem tutaj, wszedł właśnie w ostatnią fazę: dojrzewania w butelkach, więc korzystam z okazji i podzielę się kilkoma obserwacjami.

Czytaj dalej

Drożdże, podejście drugie

Nareszcie doczekałem się na dwie ostatnie przesyłki z drożdżami! Poskąpiłem, bo kupowałem pojedyncze sztuki za kilka złotych, a najtańsza rejestrowana opcja kosztowała kilkanaście – więc wziąłem zwykłe listy… I to był błąd 🙂

Czekałem, czekałem… aż wreszcie, po niemal dwóch tygodniach (licząc oczywiście od daty na stemplu), znalazłem w skrzynce pierwszą kopertę – po drugą, tydzień później, musiałem biegać na pocztę, bo rzekomo nie zmieściła się do skrzynki i zastałem awizo… A biegać musiałem dwa razy, bo za pierwszym trafiłem na kolejkę na oko 30 minut czekania 😉 Ech, ta Poczta… Gdyby to były jeszcze jakieś mniejsze miejscowości – ale Rzeszów->Kraków: 11 dni, Kielce->Kraków: 17 dni !?

Tym samym, trzy lata po poprzednim podejściu, zabieram się za nowy test drożdży!

Czytaj dalej