Ocet z beczki

Skutkiem ubocznym robienia wielu eksperymentów z cydrem jest to, że zostaje sporo nadwyżek, z którymi coś trzeba zrobić. Wylać szkoda, w destylację nie chce mi się bawić, poza tym nie przepadam za mocnymi alkoholami – pozostaje przerabiać te nadwyżki na ocet.

Kilka partii octu mam już za sobą. Ku mojemu zaskoczeniu, zrobiony przeze mnie ocet cieszy się popularnością i mam grupę regularnych odbiorców. Tym razem do zrobienia octu wykorzystałem dębową beczkę – muszę przyznać, że wyszło mu to na plus!

Czytaj dalej

Napełniacz przeciwciśnieniowy

Najprostszym sposobem na zrobienie musującego cydru jest refermentacja w butelce. Jednak sposób ten obarczony jest pewną wadą: na dnie butelki powstaje warstwa drożdżowego osadu, która może poderwać się w transporcie, lub w trakcie nalewania, psując efekt wizualny.

Alternatywą pozbawioną tej wady jest gazowanie cydru w zbiorniku ciśnieniowym (np. popularnym kegu) i przelanie już nasyconego do butelek. Każdy, kto pokusił się o wypróbowanie tego sposobu, z pewnością doświadczył pewnych kłopotów podczas nalewania. Nasycony cydr bardzo się pieni, nalanie „do pełna” jest czasochłonne, a w trakcie procesu dochodzi do niekontrolowanej utraty nagazowania.

Rozwiązaniem jest specjalny napełniacz przeciwciśnieniowy!

Czytaj dalej

Przygoda z zapachami

Moje cydry z roku na rok stają się coraz lepsze, bogatsze i bardziej złożone – co niewątpliwie zawdzięczam rosnącemu udziałowi cydrowych jabłek. Jednocześnie coraz bardziej przeszkadza mi, że nie potrafię w rzeczowy sposób tych cydrów przeanalizować: określić czym konkretnie smakują, czym pachną.

Jeszcze do niedawna myślałem, że po prostu mam mało wrażliwe zmysły. Ale ostatnio dotarło do mnie, że problem leży w zupełnie czymś innym: ja nie mam problemu z wyczuwaniem aromatów – ja mam elementarne problemy z ich rozpoznawaniem i nazywaniem! Tego na pewno można się nauczyć! Odzyskałem nadzieję 🙂

Czytaj dalej