Klarowanie

Zacznijmy od tego, że w znakomitej większości przypadków cydr sklaruje się sam – jedyne co należy zrobić, to zapewnić mu odpowiednio dużo czasu (co w praktyce znaczy: zrobić tyle, żeby nie dało się za szybko wypić 😉 )

Cydry się nie spieszą. Owszem, zdarzały mi się przypadki gdy już na kilka tygodni po zakończonej fermentacji cydr był klarownie czysty – ale to są wyjątki, zwykle potrzeba na to dobrych kilku miesięcy.

Zdarza się jednak, że czas mija, cydr owszem: trochę się podklarował, ale wciąż daleko mu do bycia całkiem przezroczystym i nie ma widoków na to, żeby coś w tej kwestii się zmieniło. Alternatywnie, gonią nas terminy – np. spodziewamy się wizyty rodziny i chcielibyśmy pochwalić się idealnie klarownym trunkiem…

Czytaj dalej

Wielkie prasowanie

Przerwa świąteczno-noworoczna – nareszcie trochę luzu, można odkopać się spod zalegających garaż jabłek 🙂 Nie starczyło mi już samozaparcia, żeby nastawić kolejne damy… dobiłem do, bodajże, 27 odmian – wystarczy. Czas zrobić trochę cyderka takiego po prostu: do picia!

Czytaj dalej

Gazunek

Prędzej czy później przyjdzie ten moment, kiedy zdecyduję, że czas zabutelkować cydr. I wtedy – jak co roku – niezawodnie pojawi się pytanie: gazować czy nie gazować? Odpowiedź, jak zwykle, będzie taka sama – bo o ile nie jest wcale powiedziane, że cydr musi mieć bąbelki, ja wolę jak musuje.

Tak więc w kolejce niecierpliwie ustawią się następne wymagające rozstrzygnięcia kwestie: to ile właściwie tego cukru mam dodać? Cukru, a może glukozy? A jakby tak, tym razem, sztucznie nagazować? I dalej, w ten deseń…

Przeważnie kończy się na 3g „czego tam akurat mam pod ręką” na 0,5L butelkę – bo tak gdzieś kiedyś przeczytałem, i w sumie się sprawdza. Ale pomyślałem, że może tym razem poedukuję się trochę w temacie, i nawet jeśli pozostanę przy moich 3g, to przynajmniej będę wiedział skąd wzięła się właśnie taka ilość.

Czytaj dalej