Sposoby na słodycz

Powoli, w wolnych chwilach, rozpracowuję o co chodzi z pasteryzacją. I jak najprościej się do tego zabrać w domowych warunkach. Temat okazał się nieco bardziej czasochłonny niż się początkowo spodziewałem, choć na szczęście koniec majaczy już gdzieś na horyzoncie. Zanim się tą wiedzą podzielę, pozostało mi jeszcze sprawdzić teorię w praktyce.

W międzyczasie, trochę przy okazji, zrobiłem krótki przegląd różnych sposobów na zrobienie słodkiego cydru, najlepiej gazowanego. Wygląda na to, że moje preferencje zaczęły powoli dryfować w kierunku cydrów „nie całkiem wytrawnych” 🙂

Czytaj dalej

Słodko i na skróty

Wychodzi na to, że w ubiegłym sezonie miałem sporo szczęścia, że udało mi się zatrzymać fermentację i zrobić naturalnie słodki cydr. Myślę, że niebagatelne znacznie miało to, że zaczynałem od klarownego soku.

W tym roku sok nie miał absolutnie żadnych planów, żeby porzucić osad, co najwyraźniej było drożdżom na rękę, bo pomimo wielokrotnie powtarzanego zlewania, nie udało mi się ani trochę spowolnić fermentacji. Może zacząłem zlewać zbyt późno, a może od początku sok był zbyt bogaty w substancje odżywcze, przez co z góry byłem skazany na porażkę – tak czy siak, pomimo że temperatura oscylowała w granicach 10-12oC, po raptem kilku tygodniach SG spadło do 1.020 i wszystko wskazywało na to, że od całkiem wytrawnego cydru dzieli mnie jeszcze raptem tydzień lub dwa.

Chcąc ratować resztki cukru wstawiłem fermentor do lodówki, gdzie w temperaturze ~0oC drożdże nareszcie zaprzestały konsumpcji, choć wiadomo że tylko tymczasowo – ale dzięki temu zyskałem czas, żeby pomyśleć nad „planem B”.

Czytaj dalej

Jesień z cydrem

Ale ten czas leci. Ani się obejrzałem a minął miesiąc odkąd ostatnio doglądałem moich cyderków. Nie wyglądały jakby szczególnie się za mną stęskniły, ani też niczego pilnie ode mnie nie potrzebowały – tym razem obyło się bez żadnych infekcji!

Pracowicie zlałem kilkanaście damek znad osadu, a z jesiennego miksu Goldenów, Jonagoredów, Championów i kilku niedobitków Lobo – strasznie źle się przechowują, a spędziły w garażu raptem dwa tygodnie – wycisnąłem 30-kilka litrów soku. Ot, taki typowy cydrowy weekend 🙂

Czytaj dalej