Prędzej czy później przyjdzie ten moment, kiedy zdecyduję, że czas zabutelkować cydr. I wtedy – jak co roku – niezawodnie pojawi się pytanie: gazować czy nie gazować? Odpowiedź, jak zwykle, będzie taka sama – bo o ile nie jest wcale powiedziane, że cydr musi mieć bąbelki, ja wolę jak musuje.
Tak więc w kolejce niecierpliwie ustawią się następne wymagające rozstrzygnięcia kwestie: to ile właściwie tego cukru mam dodać? Cukru, a może glukozy? A jakby tak, tym razem, sztucznie nagazować? I dalej, w ten deseń…
Przeważnie kończy się na 3g „czego tam akurat mam pod ręką” na 0,5L butelkę – bo tak gdzieś kiedyś przeczytałem, i w sumie się sprawdza. Ale pomyślałem, że może tym razem poedukuję się trochę w temacie, i nawet jeśli pozostanę przy moich 3g, to przynajmniej będę wiedział skąd wzięła się właśnie taka ilość.