Nareszcie, udało mi się uporać z pierwszym rozdziałem!
Nie przypuszczałem, że zajmie mi to tyle czasu, ale pozbieranie do kupy całego procesu powstawania cydru i opisanie tego we w miarę – mam nadzieję – przystępny sposób okazało się nie lada wyzwaniem.
Ciekawa rzecz wyszła w trakcie pisania – bardzo szybko okazało się, że muszę zdecydować się jak chcę zwracać się do czytelnika. W sumie wybrałem formę żeńską – nie z jakichś ideologicznych pobudek, ale po po prostu jak sobie wyobrażę że tłumaczę to wszystko ładnej dziewczynie, to od razu jakoś tak lepiej mi się pisze 😉
Zapraszam do lektury! Ciąg dalszy nastąpi.