Złe drożdże

Czytając swego czasu tę książkę, natknąłem się na ciekawą wzmiankę dotyczącą użycia do fermentacji cydru „złych” drożdży, konkretnie szczepów Brettanomyces.

Do tej pory te drożdże występowały w mojej świadomości głównie w kontekście mikroorganizmów, których zasadniczo należy unikać, ponieważ ich obecność jest źródłem nieprzyjemnych aromatów (zapach obejścia, końskiego potu, skóry, etc.) – a tu proszę, ktoś celowo używa ich do fermentacji!

Opis brzmiał dość zachęcająco, a ponieważ nie sądzę żebym miał wcześniej (nie)przyjemność przekonać się na własnym nosie/podniebieniu co konkretnie znaczą powyższe określenia, przy czym bardzo mnie interesuje na ile te niuanse faktycznie bywają wyczuwalne – naturalnie postanowiłem spróbować 🙂

Czytaj dalej

Rubin

Na placu jest już w czym przebierać, choć oferta w porównaniu z ubiegłym rokiem jest nieco mniej zróżnicowana. Ostrzę sobie zęby na Prince’a – pojawiły się już pierwsze skrzynki, ale to jest sam początek – poczekam jeszcze 1-2 tygodnie, przywiozą bardziej dojrzałe. Nastawiałem się, że kupię Bankrofty, ale nikt nie miał – za to znalazłem fajne Rubin’y; też w sumie nieźle sprawdziły się w zeszłym roku.

Tym razem chcę trochę poeksperymentować z maceracją. Chcę sprawdzić, czy ta charakterystyczna goryczka, która pojawiła się w szeregu zeszłorocznych cyderków nie była czasem efektem stosowania pektoenzymu. Mam w planie potraktować te jabłka na różne sposoby: część wycisnę od razu, część pozostawię do maceracji, do części dodam pektoenzym – zobaczymy jakie będą różnice.

…i tak pracowity weekend dobiegł końca, działo się dużo – czas na podsumowanie 🙂

Czytaj dalej

Kryptonim FJM

Robienie cydru jest bardzo odprężającym zajęciem. Błędem jest myślenie, że przez większość czasu nic się nie dzieje – to jest po prostu marnowanie relaksacyjnego potencjału cydrownictwa. Wyścigi wznoszących się ku powierzchni bąbelków, głębokie medytacje w milczącym towarzystwie dojrzewających trunków (łowienie ryb to przy tym sport dla nadpobudliwców) – to tylko niektóre atrakcje, jakie ma nam do zoferowania każda cydrowa piwniczka.

Ale nie pora na rozważania o wewnętrznym spokóju cydrownika – teraz mam nadzieję będzie ciekawie, bo wreszcie udało mi się zgłębić nieco temat fermentacji jabłkowo-mlekowej 🙂

Po naszemu FJM, z angielskiego MLF: jedni każą wystrzegać się jej jak ognia, inni wręcz przeciwnie – uważają że wzbogaca. Prawdziwego cydrownika poznaje się po tym, że ma na ten temat wyrobione własne zdanie! 😉

Czytaj dalej